860-861

[12-13 Aug11]


(...)
... biiip... biiiip... biiiip...

- ... dziwne, stoimy w waszym ogrodzie i zastanawiamy się gdzie jesteście? Pomyliłam daty?
- Kaczka, przeprowadziliśmy się w kwietniu.
How lovely! [#$%^&&***!!!]

... szczęśliwie tylko dwa lub trzy sioła dalej, więc prędzej, czy później (zdecydowanie później) dotarliśmy na piknik.
Wcześniej nowe buty dla Dyni.
Wcześniej profesjonalne postrzyżyny.
Buty na litość boską, niczego tu nie kupimy, jeśli przyniesiecie nam kolejną, różową parę – półka żeńska jakby na niej świnka Peppa połknęła granat nażarłwszy się uprzednio brokatów do wypychu – więc przekopali magazyn i znaleźli mocno przykurzone czarne lakierki i ciemną śliwkę.
(- O, jakie Dynia ma piękne, niebieskie buty! – powie później któraś z matek o butach w intensywnym kolorze węgierki. Może miejscowi postrzegają kolory w innym zakresie fali? Jak muchy?)
Postrzyżyny Dynia zniosła z godnością, bo ileż można wyglądać jak Dieter Bohlen. Mniej godnie postrzyżyny Dyni zniósł Norweski, bo to on regulował rachunek.
Piknik w sadzie wpędził nas w melancholię.
Norweski się przejął, że Lucyna na żądanie wskazuje poprawnie wybrane elementy torsu oraz w bezzająknięciu wymienia członków swojej rodziny, podczas, gdy Dynia zapytana gdzie jest kot, Dyniu? uparcie dźga palcem w copopadnie, a na widok ojca i matki krzyczy ap ap ap.
Mnie użarła osa, bo osy sypały się z prastarego dębu prosto w Pimms i lemoniadę.
Emeryk i Dzwoneczek z kwikiem gonili perskiego kota, Lucyna szpanowała elokwencją, Lelija pozwalała się obściskiwać i podawać z rąk do rąk, Dynia jest, proszę państwa ... – ot, siurpryza! – ... nieśmiała.
Dynia nie lubi kwiku, Dynię peszą tłumy, Dynia odczekała do końca imprezy, by podejść do pudełka z klockami i łowić zeń plastikowych ludzi.
Dopiero wtedy wdała się w intereakcję z Leliją i dopiero wtedy obie zaczęły się razem, ekstraordynaryjnie bawić.
A może po prostu jest subtelna i wrażliwa?

(...)
Piękne, niebieskie buty.


 


©kaczka
7 comments on "860-861"
  1. Buty spoko. Ja ostatnio w akcie desperacji kupilam Stokrocie kapcie CZARNE z naszytymi CZASZKAMI. Bo to byly jedyne w jej rozmiarze, a bylam zbyt leniwa by chodzic i szukac. Mam nadzieje ze w zlobku nie wezma mnie za jakas zwariowana fanke death metalu lub emo. A kapcie chyba byly jakas pozostaloscia z Halloween.

    ReplyDelete
  2. No ale jak to? To biedna Dynia nie ma nic, absolutnie nic różowego? To skądże ona sama będzie wiedzieć, ze jest dziewczynką?

    ReplyDelete
  3. może różowości są ekwiwalentem za brak siusiaka? Józek twierdzi, że jesteśmy poszkodowane w tym względzie. Twierdzi z wyższością.

    ReplyDelete
  4. Dzidzin już sobie sam wybiera kolory.
    "Poplosię księźnićkowy mamusiu, to mój ulubiony kolol".
    Zgadnijmy, jaki to odcień, ten księżniczkowy, psia jego mać? Dodam, że do niedawna nie miał ani jednego takiego ubrania, ponieważ uważam, że tylko dojrzałe i świadome kobiety mogą sobie na niego pozwolić. Głęboko się myliłam jak widać.
    Język language jest zbyt ograniczony żeby w pełni oddać śliwkowość butów.

    ReplyDelete
  5. > Ahora: buty jak na mozliwosci Wyspy rzeczywiscie bardzo w porzadku. Dalej jednak draze, czemu nie moga byc proste i zwykle, bez kwiatkow, motylkow i kokardek? (te upstrzone sa kwieciem). W CZASZKI mamy recznik i koc - szwedzki Hemtex mial kiedys seria dla mlodocianych piratow :-)
    > Aga: No jak to nie ma! Ma glam heels na rozowym obcasie (skonfiskowane, to prawda) i rozowa nitke przy spodnicy :-)
    > Hermi: Jozinek niech nie bedzie taki madry. Niech poczeka, az przyjdzie mu sie golic dzien w dzien :-)
    > Zosia: swiadoma, ze chocbym pekla to nie unikne ksiezniczkowego (w zerowce do ekstazy doprowadzalo mnie polaczenie rozowego i jasnozielonego flamastra z RFN) unikam jak moge, ale nie mam zludzen... :-)))

    ReplyDelete
  6. Errata: Hermi utopilas mi H1. Holera!I5?

    ReplyDelete
  7. Jakie tam glam heels, jeszcze nikt ich nie widział.
    L-:

    ReplyDelete