854-855

[6-7 Aug 11]


(...)
Może i nie chodzi, ale ubrać potrafi się sama.
W moje impoderabilia.


(...)
Chodzi.
Prawie chodzi.
Wstała o piątej trzydzieści i poszła.
(Krokiem mocno nietrzeźwego marynarza.)
Nie doszła do Canossy, bo nogi wplątały jej się w propeler (propeler brzmi lepiej niż śmigło), ale nim runęła na ziemię szła sama z własnej, niczym nieprzymuszonej, nie kuszonej ciasteczkiem, nie wabionej syrenim głosem Norweskiego (komm! komm zu papa!) woli.
Odtąd już będzie iść.
I metaforycznie coraz rzadziej, jak przypuszczam, odwracać się i spoglądać w moją stronę.


©kaczka
4 comments on "854-855"
  1. przy dziecku po niemiecku? Rosiewicz był na NIE;-)
    ciężko jej chodzić, bo wyobraź sobie, że musisz unieść korpulentny tyłeczek obiążony pełnym pampersiakiem. To strasznie ciągnie do tyłu/dołu

    ReplyDelete
  2. Ach, jak one lubia wciagac cos na szyje! chyba dlatego ze od niemowlaka sa przyzwyczajane ze ubranka im sie wklada przez glowe. Stokrota tez, stroi sie w: korale, aparat fotograficzny (na tasiemce), komorke (na smyczy), opaske do wlosow (rowniez noszona na szyi), oraz torebko-saszetke. I tak obciazona probuje sie przemieszczac, z roznym skutkiem.

    ReplyDelete
  3. Się mi przypomniało,że jak moja babcia i dziadek (rocznik 1902 i 1905, urodzeni i edukowani jeszcze pod zaborem niemieckim) jak nie chcieli żeby mój tata i jego brat wiedzieli i czym rozmawiają to mówili do siebie właśnie po niemiecku :)
    (Zestawienie tych dwóch sytuacji- przyznasz-dość niezwykłe :) )

    ReplyDelete
  4. > Hermi: A2 - alez upa! znalazlam plansze! B1? Rosiewicz nie spiewal o mezu!
    > Ahora: Skarpety tez u was przez glowe?
    > Murronia: mniemam, ze skonczy sie na tym, ze Norweski i Dynia beda miec swoje niemieckie tajemnice. Narzecze Norweskiego nie jest dla mnie pisane.

    ReplyDelete