624

[17 Nov 2010]
624.

(...)
W celu poprawy naszej sytuacji finansowej zaczęliśmy znów hazardowo zdrapywać.
Wczoraj wydrapaliśmy dziesięć funtów.
Dzisiaj pięć.
Jeszcze dwa tysiące zdrapek i Dynia nie musi iść do żłobka.


©kaczka
7 comments on "624"
  1. w celu poprawy waszej sytuacji finansowej absolutnie nie kupuj zdrapek dla Hermiony!!

    ReplyDelete
  2. Jesli odloze te dla Hermiony to zostana mi same zwycieskie :-)))

    ReplyDelete
  3. Zaprzegne Aminskiego do zdrapywania dla Was. Ten to ma szczesliwa reke w te sprawy.
    PS. Jedna opiekunka na 3ke? Co za luksus. U nas jedna na osiem. Podobno najlepszy zlobek w miescie. Wczoraj jak mala odbieralam to siedziala i plakala na srodku podlogi. Pies z kulawa noga sie nia nie zainteresowal, mimo ze kreci ich sie tam w sumie ze cztery baby. W domu okazalo sie, ze mala miala tylek jak po calodziennym opalaniu i chyba caly dzien nie dostala nic do picia bo wypila pelna szklanke mleka jednym haustem.
    Rano odwiozl ja do zlobka Aminski bo ja sie obawialam, ze je tam wszystkie powyduszam jak kury.
    Ale z kolei w zlobku jest troche kontroli spolecznej. A u takiej opiekunki kto ja kontroluje co ona tam caly dzien robi?
    Lou

    ReplyDelete
  4. Jedna na trojke, ale ta, ktora podpatrywalam, rozsiadla sie na podlodze oblozyla dziecmi i jedna reka bujala mala gruzliczke tak, ze tej malo glowa nie odpadla. Przez te pol godziny, ani razu nie odezwala sie do zadnego dziecka. Nie dziwie sie, bo tu do pracy w edukacji wystarczaja glownie dobre checi.
    Ale pamietam tez wizyte w polskim zlobku. Dzieci zbite w kupke wyly na widok kazdego wchodzacego rodzica, ktory pobieral swoje (Kuzwa, tak trudno wyniesc dziecko przed drzwi, zeby nie stresowac innych?) Dlatego za plus dodatni uznaje fakt, ze tu nikt nie plakal na nasz widok.
    I kurcze, tez sie martwie, brakiem spolecznej kontroli.

    ReplyDelete
  5. Kaczka, bedzie serio - Przestań się katować. Nie ma dobrego rozwiązanie w rozdzielaniu pępowiny. NO NIE MA. Tyle ,ze w Polsce jest to tańsze i za te tańsze naprawdę można znaleźć fajną babkę.
    W Pierwszym egzemplarzu przerabialiśmy żłobek. Daliśmy rade trzy miesiące, z tego 2 Starszy był na L-4, a ja urycana . Dałam spokój sobie z praca do 4 roku życia. Rozstanie w przedszkolu przeszło bezboleśnie.
    Młodszy egzemplarz od razu został w domu. Po roku pojawiła się cud kobita ale ja byłam taka gupia i tez oddałam go w wieku 4 lat do przedszkola. W pierwszym dniu o mało co nie zalaliśmy łzami całego miasta ,a w drugim obraziłam się na przedszkole, drzwi delikatnym trzaśnięciem o mały włos nie wyleciały z futryną w tej najlepszej w naszym mieście palcówce. Ślubny podjął się misji przepraszania i odprowadzania. Młody solidarnie razem ze mną nienawidził tego przybytku do końca, co często manifestował na tzw. lekcjach otwartych. Mądre dziecko było.
    Ja wiem ,ze to nie jest żadne pocieszenie ale łączenie się w bólu też stanowi.

    ReplyDelete
  6. pozwolę się nie zgodzić z zośką - może nie ma rozwiązań idealnych, ale dobre często da się znaleźć :)

    no i zgrzytam zębem, jeśli ktoś sugeruje, że to problem matki z odcinaniem pępowiny - nie jest żadną fanaberią, a wręcz psim rodzicielskim obowiązkiem szukanie dla potomstwa takiego miejsca, w którym będzie się dobrze czuło bez nas, przez większą część dnia...

    czasem nawet przejażdżki objazdowe po całym hrabstwie mogą być dla malucha atrakcją, bądź dobrym momentem na wyciszenie i odsapnięcie - jeśli to jedyna wada opiekunki, to ja dałabym jej szansę...

    ReplyDelete
  7. Grupo wsparcia, dzieki! Wiem, ze to nie bedzie przyjemne, ale juz od blastuli Dynia zdaje sie wiele rozumiec i okazywac spora cierpliwosc i zrozumienie do tego, ze jakos tu sobie same/sami musimy radzic. Mam wiec nadzieje, ze bedzie nieprzyjemne tylko dla mnie.
    Sklaniam sie ku opiekunce. Dzisiaj spotkanie z ostatnia :-)

    ReplyDelete