[348]

[9 Apr 2017]

(…)
Prawie siedmiolatki to taka osobliwa grupa demograficzna, która jeszcze poważa naszpańskie autorytety.
Zatem, gdy tydzień temu naszpani od arizońskiego zapowiedziała piknik i gdy rzekła młodzieży (cytuję, bo podsłuchiwałam pod drzwiami): ‘Jeśli chcecie, możecie przynieść ze sobą coś słodkiego dla wszystkich, na przykład, mufiny?’ to ta młodzież wydestylowała z tego oczywisty przekaz: ‘naszpani k a z a ł a przynieść mufiny’.
W rezultacie tego eksperymentu życie udzieliło nam wszystkim pouczającej lekcji, iż ośmioro cherubiąt nie jest jednak w stanie zjeść stu czterdziestu kul z ciasta w ciągu dwóch godzin.
Nawet popijając wodą z parkowej fontanny.

(...)
Przez ostatni tydzień Biskwit przynosił uporczywie z placówki okołowielkanocne artefakty. A to nadnaturalnej wielkości kurę z papier-mâché, a to wieniec (!) z malowanych wydmuszek, a to jajo na kiju, a to hydroponiczną plantację trawy dla kota, a to baranka na patyku od szaszłyka, a to zająca poddanego, jak Wayne Rooney, amatorskiemu przeszczepowi sierści.
Cała ta konfekcja tak obca zamiłowaniom kolorystycznym Biskwita (w tym sezonie czerń i lila), tak odbiegająca od jego  interpretacji szczegółów anatomicznych (raczej Picasso niż dojczrealizm) wyraźnie wskazuje, że naszpanie z placówki świętego Pulchercjusza z Erfurtu szukają ucieczki w terapii przez sztukę.
Swojej ucieczki.
Nie mam im za złe, nawet jeśli to oznacza, że jestem niedobrowolnym biorcą klonów monstrualnych kur, które schodzą im z prywatnej taśmy. Fala upałów w komplecie z oszczędnym i nieprzewiewnym metrażem przedszkolnych pomieszczeń nadzwyczajnie poluzowała Szwabskim Kluseczkom subordynację na złączach. Ponoć jedynie Biskwit niewzruszenie siedzi w balowej sukni w kącie z narzędziami i konsekwentnie realizuje jakiś tam swój projekt Manhattan.
Ten sam Biskwit zbojkotował program kulturalno-artystyczny na cześć wiosny, którym to chyba naszpanie próbowały zadać sobie jeszcze więcej cierpień moralnych i fizycznych.
Recital pieśni okolicznościowej miał miejsce w sali gimnastycznej, w której zgromadziło się tysiąc rodziców i dwa tysiące stopni Celsjusza (w większości sponsorowanych przez flesze rodzicielskich smartfonów.)
Całość recitalu Biskwit przestał na scenie odwróciwszy się do publiczności i zarzuciwszy sobie spódnicę na głowę.
W ten sposób nie tylko skutecznie ochronił swój wizerunek, ale jednocześnie zadkiem obleczonym w rajstopki zepsuł – na co mściwie liczę – kilkaset powidoków w wirtualnych albumach rodzinnych.

(...)
Tymczasem zmierzamy na Północ z bagażnikiem okołowielkanocnych artefaktów.
Hauptcioteczce wszak też się coś od życia należy, prawdaż?

©kaczka
24 comments on "[348]"
  1. Prawdaż, prawdaż. Ponadnaturalnej wielkości kura z pewnością ją ucieszy:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dolaczyla do kolekcji czterdziestu innych kur, ktore Hauptcioteczka czule i z nostalgia przechowuje w piwnicy jako wiecznarzeczypamiatke po swych synach i ich przedszkolnej karierze :-)

      Delete
  2. A już chciałam napisać - jak Ci dobrze, Kaczko, że masz załatwiony przedświąteczny wygląd obejścia. Nie dawaj wszystkiego Hauptcioteczce! Design musi być, zwłaszcza Biskwici! :-D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Gdyby to chociaż był dizajn biskwici. Przedszkolna ablica prac plastycznych na zadany temat to istne kopiuj wklej. Kiedyś zastałam taki oto obrazek - moje dziecko z naszpanią skuloną przy stoliku dla krasnali odbierało korepetycje w temacie "Mikołaj wychodzi z komina"". (Widać dziecię nie nadążyło za grupą lub za ambitną wizją naszpani).
      -I te nogi teraz przyklej tu - pani stuka palcem, dziecko przymierza nogi nieco na prawo od palca, pani stuka ponownie
      - Nie tu, nogi przyklej tu.
      Jak mnie wykręca na widok tych kotków wszystkich jednakowych, różniących się wyłącznie zezem lub wyrazem pyska, bo kreślonym niewprawną ręką. Jak silę się na zachwyt -tak, pięknie to zrobiłeś- gdy w gąszczu identycznych jajek bawię się w "znajdź 3 różnice". Często jest tak, że nawet twórca dzieła traci orientację i wskazuje wytwór koleżanki jako własny, godząc się później, nie bez przekonania - no, możeee....- z podpisem "Hania Sz." Z rzadka na tablicy zawisną rysunki piękne, żaden do drugiego niepodobny. To znak że tematem była ilustracja do czytanej przez panią bajki. Szkoda że w ciągu roku takich stylistycznych wyskoków jest może 3-4.

      Delete
    2. Zu! Boze, boze! My chodzimy do tego samego przedszkola! To chyba dziala tak, ze naszpanie chca zeby bylo widac, ze sie przykladaja? Albo moze, niestety, wiekszosc rodzicow jednak woli, zeby bylo z poszanowaniem detalu i w stylu neorealizmu? A moze naszpanie wiedza, ze jesli pozwola na fristajl to dzieciny odbiegna od stolika rach ciach, wiec to wyklejanie pod naszpanskim okiem to proba wydluzenia czasu przetrzymywania zakladnikow? W kazdym razie it sucks!

      Evi, oddaje wylacznie nienaturalne artefakty :P

      Delete
  3. Jak dla mnie, widok Biskwiciego kontestującego zadka z dopełniło to misterium!

    No i już się psychicznie moszczę w oczekiwaniu na odcinki z Haupcioteczką!
    Lovekaczka!

    ReplyDelete
  4. Dokonałam przerzutki stylistycznej i wyszedł kuśtykając potworek gramatyczny

    - widok Biskwiciego zadka DOPEŁNIŁ to misterium.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bedzie i o Hauptcioteczce! Musze sobie jednak najpierw podpilowac zeby. Jadowe :P

      Delete
  5. Na temat okolowielkanocnych aretfaktow powstal pewien pamietny Picture of The Day.... bo ja tu odgracam.....

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dosiegla mnie amnezja, herezja i mikroabrazja! Pokazuj!

      Delete
  6. Trzeba się dzielić takimi cudenkami, bo później czlowiek tonie w misternie rękodziele (kadry przedszkolnej). Ja jestem z tych co nie umi takich rzeczy wyrzucać i szukam dla nich zastosowania. Ale taka kura moze byc wyzwaniem.
    Biskwit zaswiecił :-)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja nawet znalazlam zastosowanie dla kury! Poniewaz wnetrze kury bylo puste, po amputacji grzebienia powstawala szczelina, ktora czynila z kury swietna skarbonke. Norweski zawetowal pomysl, gdyz jakoby element nostalgiczny wlokacy sie za kura wyklucza mu pozniejsze wydobywanie mamony metoda cesarskiego ciecia.

      Delete
  7. Biskwit dobitnie pokazał gdzie ma te wszystkie przedszkolne występy :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Fakt! Plask w czolo! To na pewno byla wskazowka!

      Delete
  8. Wesołych Świąt Wielkanocnych, smacznego jajka, szalonego i wyjątkowo mokrego śmigusa-dyngusa oraz samych słonecznych i cudownych dni :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Aaaaaaaaaa! Kompletnie zapomnielismy o smigusie w tym roku! My, czyli kaczka!
      Buuuuuuu!

      :*

      Delete
  9. Kaaaaczkooowróóóóóóććć!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wroooocam! Jutro wrooocam!

      Delete
    2. Nieomal! Wrzucam gatki do pralki, a pesto do makaronu i opowiadam!

      Delete
  10. Schładzam białe i czekam ;-)

    ReplyDelete
  11. Uśmiałam się czytając ten post, bardzo zabawnie piszesz. Jestem tu po raz pierwszy i zostanę na dłużej :)

    ReplyDelete