738

[11 Mar 2011]

(...)
Pogłoski jakoby Dynia jadła WSZYSTKO są jednak nieco przesadzone.
Najpierw Dynia wymówiła czerwonym winogronom.
Z mieszaniny kolorowych winnych gron, które precyzyjnie kroiłam na ćwiartki, wybrała i skonsumowała wyłącznie zielone. Co do jednego.
Czerwonych nie tknęła nawet patykiem.
Potem Dynia wypowiedziała gotowanym strąkom zielonej fasoli.
Na widok strąków wpadła w kontrolowaną histerię na tle estetycznym.
Nie mogła się przemóc, aby dotknąć strąków, a gdy wreszcie odważyła się jeden pochwycić w garść, odrzuciła go z takim wstrętem, jakby był wijącą się dżdżownicą (albo krocionogiem).
Strąki wymagają psychoterapii, a nakłaniana do jedzenia Dynia udowodniła, że potrafi zacisnąć zęby w proteście lub symulować wymiot.
Tak, Dynia wie, gdzie schowane są konfitury.
Gdy kategorycznie odmówiwszy zaśnięcia wieczorem zwabiła wreszcie nas oboje pod swoje łóżko, tedy co chwilę wystawiała głowę (jak w whack-a-mole) ponad łóżeczkowy odbijacz w różnych przypadkowo wybranych miejscach, skrupulatnie przeliczając ilość rodziców na metr kwadratowy.
I podnosząc raban, gdy wychodził debet.
(Znajomość kolorów i umiejętność liczenia zawdzięczamy niechybnie temu talerzykowi zaprojektowanemu przez czołowych i wiodących.)
A dziś.
A dziś obie mamy zapalenie oskrzeli.

©kaczka
2 comments on "738"
  1. choroba wyjaśnia wszelkie fumy i muchy-w-nosie do trzech dni wstecz

    na B9 nie ma konfitur
    E9 - kruca bomba!

    exemish

    ReplyDelete
  2. U nas obu wyjasnia. - dodaje Norweski.
    E9 p jak udlo.
    A2 do licha!

    ReplyDelete