Image Slider

637

[30 Nov 2010] 637. (...) Przyniosłam Dyni z Lidla baskijski bębenek, parę marakasów, kastaniety oraz, jak poucza instrukcja, dzwonki sań. Bez sań. Zastanawiam się, jak szybko zacznę żałować. ... Trochę już zaczęłam. Głównie baskijskiego bębenka. (...) Dynie. ©kac...

636

[29 Nov 2010] 636. (...) Za tydzień Dynia skończy pół roku. Dynią rządzą ambicje. Ambicja, aby iść. Dynia stawia płasko stopę za stopą. Ambicja, aby siedzieć. Dynia odchyla się od krześlanych oparć. Ambicja, aby jeść. Dynia dopycha dania z patatów ręką. Ambicja, aby sięgać. Gdzie wzrok nie sięga. Gdy stoi przy dwumetrowym Norweskim, wczepiona w jego łydkę, wygląda jak ilustracja z Podróży Gulliwera. Czasem...

635

[28 Nov 2010] 635. (...) Dynia przestała nam ufać. Wyjmuje z ust każdą łyżkę ryżu i szczegółowo analizuje. Zjada to, co nie przecieknie między palcami. Nadwyżką ozdabia sobie lico, albo wciera ją w nasze odzienie. Kupiliśmy dziś siatkę patatów. Pataty nie przeciekają, ale można je wyjmować i charakteryzują się równie wysokim stopniem wcieralności. Miejscowi radzą, by podawać pataty w kombinacji...

634

[27 Nov 2010] 634. (...) O świcie świat wyglądał jak posypany cukrem pudrem. Kilka godzin później przyrost naturalny biegał po podwórku i tłukł się na mikrośnieżne, brudnozielone kulki. Śnieg się roztopił, mróz pozostał. Przy sobocie Christmas Fair. Kwesta na rzecz miejscowych zuchów. Festiwal rękodzieła, domowe słoiki prezerw i czatnejów, kuchenne wypieki sypane cukrem i przekładane masłem lub...

633

[26 Nov 2010] 633. (...) Gruchnęła wieść po Królestwie, że Książe Bez Włosów rozdaje poddanym wejściówki na zaślubiny. Widać każdy dziś bawił listonoszkę tym samym żarcikiem, bo na moje pytanie, czy wśród pliku rachunków jest też i list z pałacu, wykrzywiła się bardzo mocno wytartym i zmęczonym uśmiechem. - Co zrobimy, jeśli Książe nas zaprosi? – zaniepokoił się wczoraj Norweski, który hobbistycznie...

632.

[25 Nov 2010] 632. (...) Drewniane parówki, lakierowane bochenki chleba, welurowe sznycle, kurczak z udkami przytroczonymi taśmą velcro, Dönerkebab z filcu, futrzany Weisswurst z preclem i musztardą, ryba z poliestru, salami z tkaniny w plastrach... (Od lat trzech.) Rośnij Dynia, rośnij. [www.haba.de] ©kac...

631

[24 Nov 2010] 631. (...) Pierwsza łyżka ryżu instant na mleku. Moim mleku. (... błagam, pomińmy szczegóły techniczne...) Pierwsza łyżka ryżu instant na moim mleku obsesyjnie przywodzi na myśl ostatnią stronę ‘Gron gniewu’. (W niektórych siermiężnie dosadnych fragmentach macierzyństwa nie potrafię się wygodnie rozsiąść.) I cóż oni dodają do tego ryżu instant? Benzedrynę? Zmielonego klowna? Dynia,...

630

[23 Nov 2010] 630. (...) Wysokie krzesło Dynia odziedziczyła po córkach Pracodawcy. Późny wiek dwudziesty. Odkurzyłam krzesło z pająków i patyny, wymieniłam poduszki, zastąpiłam brakującą część uprzęży paskiem od walizki z historycznym już napisem: just married, i oto Jej Wysokość (sic!) Dyniość siedzi. Z profilu Dynia w krześle wygląda jak wycięta ze scenografii Imperium kontratakuje. All Terrain...

628-629

[21-22 Nov 2010] 628-629. (...) Katar. Powszechny. ©kac...

627

[20 Nov 2010] 627. (...) Dynia sięga. Stoi na moich kolanach, pochyla się w stronę dziobu jak Leo di Caprio i sięga po śmietanę dryfującą jak lodowiec na powierzchni komercyjnej, piernikowej kawy o zapachu Merry Christmas. Dynia sięga po żyrafę Zofię. Sięga, by dłubać w mojej portmonetce. Udaje, że śpi, a gdy się nad nią pochylić, podstępnie jak ninja sięga po nasze okulary. Wczoraj przyłapałam...

626

[19 Nov 2010] 626. (...) Słowami prosto w splot słoneczny. Luźna uwaga, punkt widzenia, opinia. ‘What would be the point of having the baby if I were to leave him with a childminder?’ – mówi ktoś. Ktoś, kto zostawia swoje dziecko ze swoją matką. Prosto w splot słoneczny. Rykoszetem. ©kac...

625

[18 Nov 2010] 625. (...) Strażak jest ojcem Thomasa i wujem Aleksandra. Agentka nieruchomości – babcią Jaspara. Matka Calluma sprzedaje mi gazety w supermarkecie, a teściowa matki Lucy pamięta, że piję kawę bez cynamonowych wiórków. Przez okno w naszej sypialni widać salon któregoś z chemików, a wuj Waleczne Serce mieszka za zakrętem. Za drugim zakrętem mieszka Henryczek. Za trzecim – kolejni chemicy. U...

624

[17 Nov 2010] 624. (...) W celu poprawy naszej sytuacji finansowej zaczęliśmy znów hazardowo zdrapywać. Wczoraj wydrapaliśmy dziesięć funtów. Dzisiaj pięć. Jeszcze dwa tysiące zdrapek i Dynia nie musi iść do żłobka. ©kac...

623

[16 Nov 2010] 623. (...) Zwiedziliśmy żłobek. Każde dziecko jak krąglutka, tłuściutka mikrobiologiczna pożywka. Bronchit, glut, kaszel i smarki. Żeby to skatalogować van Leeuwenhoek miałby zajęcia na lata. Nie potrafię wybrać. W żłobku jedna opiekunka na troje dzieci, u opiekunki maksymalnie czworo mikrych plus te wyrośnięte, dla których opiekunka rano i wieczorem służy jako świetlica. Żłobek przestronny,...

622

[15 Nov 2010] 622. (...) Telewizor pokazuje tu czasem program o obrońcach Australii. O tysiącach bohaterskich kobiet i mężczyzn, którzy strzegą granic swego kraju (to ich stylistyka, nie moja). Strzegą jak wynika z programu przed jabłkami z Europy,  przed szamponem z butelki, przed pestkami słonecznika z torebki, przed grypą ze świni i przed czymś, co ze smakiem jedzą Chińczycy, a co wygląda...

621

[14 Nov 2010] 621. (...) ‘That’s one small step for man, one giant leap for mankind.’ Pod spodem chichot. Kto zrozumie niemowlę? ©kac...

620

[13 Nov 2010] 620. (...) Dzień feler. Dzień defekt. Najpierw o świcie wiadro niemowlęcego womitu udrapowane na moim torsie, udach, łydkach i wsiąkające w skarpety. (Znać mleko na stułbiach oraz paczce ostrych papryczek nie wejdzie do kanonu gotuj zdrowo dla niemowlęcia.) Autorka performansu – profesjonalistka w dziedzinie – sucha, womitem nietknięta i niezmiernie z siebie zadowolona. Potem w przypływie...

619

[12 Nov 2010] 619. (...) Na świętego Marcina – placek i latarenki. Na świętego Mikołaja – prezenty. Na świętą Łucję – grzane wino i szafran. Do tylu przyjemnych rzeczy przychodzi nam przykładać wagę dzięki Dyni. - Czy do Łucji, w drodze wyjątku, moglibyśmy przykładać wagę o zmroku, nie o świcie – pyta Norweski argumentując, iż rzekomo nie wypada chodzić do pracy zionąc od rana grzanym winem. Wiadomo,...

618

[11 Nov 2010] 618. (...) plask... ... plask ... plask ... plask ... plask ... plask ... plask ... plask ... Plask o ziemię. Chroniczny wstrząs mózgu kauczukowej żyrafy. Ponad kwadrans (!) zajęło mi rozszyfrowanie, że to pikowanie to nie próba samobójcza zwierzęcia z lateksu, a jedynie uwieńczona niesłychanym sukcesem, próba klasycznego warunkowania matki. podnieś z podłogi, podaj... ... podnieś...

617

[10 Nov 2010] 617. (...) Człowiek kilka dni do pracy nie pójdzie, a tam wszystko pozmieniają, przestawią i przetasują Odeszła lafirynda od lodówek (!). Święty Patryk wymówił (!). Iksiński wycofuje się w głąb Wyspy (!). Przyjdzie szukać nowych wrogów, nowych Klugscheißerów i nowych ambicji. Jedyne czego mi żal to te Ambicje. (...) Woła mnie kilka dni temu Norweski przed telewizor, a tam kwiz, w...

616

[9 Nov 2010] 616. (...) Za oknem ściana deszczu. Niż i sztorm. Kot sąsiadów ledwie trzyma się chodnika. (Taśmą velcro podkleić mu poduszki stóp!) Łzy Dyni nad ciśnieniem atmosferycznym, nudą ogryzania tej samej żyrafy, brakiem życia towarzyskiego i nad fantomowymi zębami. (Zęby są jak różowa klawiatura, śmieszna falbanka, jak odciski trylobitów w skamielinie dziąseł. Wapnieją tam od twarogu, który...

615

[8 Nov 2010] 615. (...) Dziś Rubenito łyskał jednym zębem i połową drugiego, Klaudyna obnosiła się  intrygującą wysypką, a Henryczkiem targał pospolity katar. (Wolałabym, aby Dynia zaraziła się wyłącznie zębami.) ... tak, nikogo tu nie zatrzymuje w domu intrygująca wysypka, a tym bardziej pospolity katar... (...) Odpowiedziałam wreszcie Szwedzkiej, że nie roszczę sobie praw do palmy, pierszeństwa...

614

[7 Nov 2010] 614. (...) Pięć miesięcy. Położona na brzuchu Dynia obraca się jak kebap. Wtedy, gdy ma na to ochotę. Gdy nie ma ochoty, udaje, że śpi (choć jednym okiem zawsze skanuje okoliczności). Myśli pewnie, że obwąchamy ją jak niedźwiedzie, potraktujemy jak padlinę i pójdziemy dalej szukać niewinnych ofiar gimnastyki dla niemowląt. Pięć miesięcy. Nadal uważa mnie za Trzech Tenorów i rozpromienia...

613

[6 Nov 2010] 613. (...) Lateksowa Zofia La Żyrafa ma wyjątkowo nieinteligentny wyraz pyska, kaprawe oczka, przeciętną aparycję, przyduszana emituje z trzewi trudne do zniesienia piski, lecz oddać jej trzeba, działa na ząbkujące niemowlę jak waleriana na kota. Żucie wulkanizowanej, kauczukowej żyrafy Zofii wprowadza Dynię w regularny trans. Cóż oni sypią w tę Zofię? Kokainę? Relanium? Haszysz? Roquefort?...

612

[5 Nov 2010] 612. (...) Norweski wrócił w środku nocy zadłużony na kilka tysięcy euro. W czekoladowych banknotach. (- Będziecie musieli tedy objechać wszystkie Lidle w hrabstwie? – pytam, bo wujowi Robrojowi też ponoć karta nie szła -  Czy planujecie napad na fabrykę Willy’ego Wonky?) Cóż oni tam pili pod te banknoty? Nie wiem. Ale dość prznikliwy pisk torturowanej żyrafy Zofii odmalował o...

611

[4 Nov 2010] 611. (...) Środa u Baptystów. Przy kawie. Baptyści doprowadzili Dynię na krawędź religijnej ekstazy połyskliwą, upiornie tandetną, różowo-lazurową tkaniną imitującą staw oraz kompletem pluszowych kaczek. Dziatki szarpały tkaniną, pluszowymi kaczkami targało tsunami, pod koniec kompletu piosenek o zbiornikach wodnych i ich mieszkańcach wydawało się, że będę zmuszona odpiłować ręce Dyni,...

610

[3 Nov 2010] 610. (...) Środa u Metodystów. Metodyści podali do kawy (a jakże!) ogromny kłąb muślinowych, kolorowych szalików oraz szeleszczące arkusze srebrnej folii prawdopodobnie podprowadzone z Apollo 11. Jeśli wniebowzięcie per se stanowi nadrzędny cel Metodystów jako grupy religijnej to  Dynia wyrobiła im dziś roczne normy. (...) Tuż przed wyjazdem z Republiki Federalnej pobiegłam do...

609

[2 Nov 2010] 609. (...) Wtorek. We wtorki mamy wolne. We wtorek jedną ręką pcham wózek, a drugą ciągnę za sobą przez wieś torbę z Ikei wypchaną po brzegi szklanymi butelkami. Recykling. Winnam go uprawiać po zmroku, bo złe wrażenie czyni matka niemowlęcia pozbywająca się dwóch tuzinów butelek po alkoholu. Kiedy, u licha, wypiliśmy tyle mętnego piwa? (...) Uwolnione od butelek pijemy kawę. Same. Dynia...

608

[1 Nov 2010] 608. (...) Poniedziałek. Dziś w karneciku... Siedzimy, a jakże przy kawie, tuż po aktywnej sesji dziecięcych przyśpiewek w bibliotece. (Dużo było up i down, a Dynia wszak nie chudnie.) Siedzimy, a jakże przy kawie. (- Bez farfocli cynamonu i bez pudru czekolady, prawda? – triumfuje kelnerka. – Pamiętałam! Bez urazy, ale przy tej częstotliwości ...) Siedzimy. Kawa jest bez pudru i...