[76]


[25 May 2014]

(...)
I gdy wszystkim nam (i prawdopodobnie wam) wydawało się, że historia osiągnęła już dorodny klimaks...

W piątkowy poranek, w dzień po mojej rozmowie z Dyrekcją,  Norweski jak zwykle odstawił Dynię do placówki. Nim wyszedł z szatni, spomiędzy wieszaczków wysunęła się dłoń Dyrekcji  ukrytej wśród odzienia i pochwyciwszy go za szyję wciągnęła między przeciwdeszczowe peleryny.
- Psssst! – zaszeptała Dyrekcja. – Herr Norweski ja mam nadzieję, że pan się na mnie nie gniewa. Ja przepraszam, że tyle trwało wyjaśnienie tej sprawy, ale ja nie mogłam wcześniej tego poruszyć.
- Rozumiem. –   burknął Norweski.Mówiła przecież pani żonie, że musiała pani przeprowadzić dokładne śledztwo, spotkać się z pracownikami...
- Nie. To nie dlatego.  Wie pan,  chodzi o to, że matka Hildegardy miała urodziny w ubiegłą niedzielę i nie chciałam robić jej przykrości...


#facepalm
(na miarę ręki Jezusa ze Świebodzina)

©kaczka
12 comments on "[76]"
  1. Albowiem matka Hildegardy jest właścicielką naszej placówki. Nie wiedział pan?

    ReplyDelete
  2. Ciekawe, czy Dyrekcja dostała zaproszenie, czy matka Hildegardy szła z koleżankami na lekcję puzonu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Katachrezo... Chcesz mnie ZABIĆ?!
      (Kwiczy).
      (Płacze).
      (Rzuca się na podłogę w konwulsjach i trwa).

      Delete
    2. Prawie się udławiłam :D

      Delete
  3. Wcześniej zamilkłam, bom zatkana. Co tu pisać, jak człowiek zaniemówił. Dziś się kulam, nie że przez brzuch, kulam się ze śmiechu, choć przez łzy trochę to śmiech, jednak.
    Trzymaj się, Kaczko!

    ReplyDelete
  4. Trzymam gacie jedną ręką, bo mi gumka trzasnęła jak wiłam się na półeczce na kalosze, żeby podsłuchać waszą rozmowę pod wieszaczkiem z muchomorkiem! Ała!

    ReplyDelete
  5. Jarecka +1 za rozwój akcji w narzucającym się kierunku.
    Katechrezo, przeczuwasz, że Derekcja bała się że ją opuzonią?

    ReplyDelete
  6. No, i niech już nikt nie mówi, że to nieskomplikowany naród odtąddotąd.

    Kaczko ja tu jeszcze z prywatą, a za światłą radę odwdzięczę się na parapecie. Otóż, jako przedstawiciel mojej huty mam napisać opinię człowiekowi udającemu się do Baden-W., do okazania w tamtejszej i się zastanawiam, czy wystarczy zwykły papier i mój podpis, czy ze wszystkimi szykanami na papierze firmowym i z pieczęciami. Jak oni lubią? Dodam, że nie będzie to dokument o jakimś istotnym znaczeniu, przypuszczam, że raczej pro forma.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Torebko, odpisujac w przelocie, a obiecuje, ze lada moment usiade i odpowiem na komentarze :-) - otoz, dzielac sie doswiadczeniem, w tym kraju kazdy dokument MA znaczenie. Wyciagaj wszystkie szykany, a pieczecie pozycz chocby i z trzech innych dzialow. Im wiecej pieczeci tym czlowiekowi zycie uczynisz prostszym, a juz papier firmowy... orgazm dla badenskiego biurokraty! I od razu przygotuj w kilku egzemplarzach :-)

      Delete
    2. Omatkobosko! Dziękuję stukrotnie i już pakuję kredki do torby to szlaczki uczynię po bokach dokumentu :)

      Delete
  7. WYDAJ TO! Prosze, blagam, zaklinam...
    Toc to grzech nie dzielic sie tym dobrem z szerszym odbiorca...

    ReplyDelete