[68]

[7 May 2014]

(...)
Prześladują nas lotne brygady kum Wasylis Przemądrych.
Pcham Biskwita przez deptak, zrywają się Wasylisy z ławki, gdzie pochłaniają energię słoneczną i cukierki ‘Aljonka’.
Zrywają się i okrążają wózek.
Sprawdzam nerwowo: ufff, tym razem założyłam niemowlęciu czapeczkę.
Skanują Przemądre Wasylisy zawartość wózka i już nie mogą mi za brak czapeczki odjąć punktów za wrażenie artystyczne.
Przedwcześnie oddycham z ulgą.
A poczemu ta czapeczka głaza u niej zakrywajet?’ – triumfuje najszersza Wasylisa i pulchnym palcem wskazuje na dowód rzeczowy.
Cholerna czapka spadła Biskwitowi na nos.
Minus dwieście za wartość techniczną.
(Tsyk, tsyk, tsyk przez usta zaciśnięte w zgorszone linijki. Zgorszone kiwanie głowami na temat ‘świecie w czapeczce, kuda ty idiosz?')
Gdzie zmierza świat, nie wiem, ja opuszczam deptak w poczuciu winy i ze spuszczoną głową, wiarołomny Biskwit udaje, że śpi, Wasylisy opadają na ławkę i analizują problem czapeczki (...ta dzisiejsza młodzież Jewgienio Stiepanowna, faktycznie, żadnego pożytku, Jekatarino Iwanowna...) do momentu pojawienia się następnej ofiary z wózkiem.
Lub bez.

(...)
Od kilku dni zaraz po wyjściu z Instytutu, tuż za węgłem, Dynia siada na chodniku, zdejmuje buty i wysypuje z nich kilka garści piasku.
Wczoraj opróżniając przed praniem kieszenie jej kurtki wyjęłam z nich gruz, kamienie i beton.
Znak, że Rezolutne Liski wkroczyły w ostatni etap budowy tunelu ku wolności?

(...)
Wstęp do fizyki kwantowej.
- Mama, is the man coming to fix the shutters?
- Tak. Dzisiaj.
- Today.
- Tak.
- But yesterday you said tomorrow.
- Bo wczoraj to było jutro.
- Yesterday was tomorrow?
- Nie wczoraj było wczoraj, a dzisiaj jest dzisiaj. Wczoraj powiedziałam, że dziś pewnie przyjdzie i naprawi.
- But you said TOMORROW!
- Wczoraj to było dzisiaj.
- So today is TOMORROW or YESTERDAY?

Zastanowię się nad tym przedwczoraj.

(…)
List otwarty.
Elżbieto od Sylab,
Oto uwagi bezpośredniego konsumenta ‘Moich sylabek’.
1. Kurczak ma problemy z układem moczowym i powinien niezwłocznie zgłosić się do urologa.
( - Mama! Why this chicken says PI PI all day long! It needs to go to the toilet!)
2. Pośród ilustracji zdecydowanie zabrakło najważniejszej. TEJ.


(Onomatopeja? Wiadomo! Pupu mówi KAKA.)
3. A poza tym niektórzy nigdy się nie nauczą.
(- I am not playing with papa. He says ‘ypsylon’ all the time when I am showing him ‘YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY’.)
Uwielbiamy,
Dynia i kaczka

©kaczka
28 comments on "[68]"
  1. Ten sam moment. Młodsza się poważnie wkurza, kiedy na jej "dziś jest jutro" odpowiadamy, że nie do końca.

    Kumom bym sprzedała, że to ochrona przed szkodliwym promieniowaniem i jak to nie wiedzą.
    Uściski,

    A

    ReplyDelete
    Replies
    1. Odetchnelam z ulga, ze to nie jednostkowa aberracja!

      Postrasze. Lawka stoi posrod slupow energetycznych :-)

      Delete
  2. Uff, jestem spokojna, że nic dzieciom nie grozi przy tak zaostrzonej kontroli. I czapki przypilnują i skarpetek latem ;)

    ReplyDelete
  3. Boszszsz... ileż to jeszcze musisz nauczyć Norweskiego!

    ReplyDelete
    Replies
    1. A skad! Niczego go nie ucze. Nerw mi szkoda. :-)

      Delete
  4. Wczoraj to dziś, tyle że jutro, że pojadę klasykiem.
    Maj aktualnie liczy i zapisuje liczby. Dziś 100.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zapodam dziecku klasyka. Jak juz leciec z ta konfuzja to na calosc.
      W sumie Dynia tez obstaje i nie mozemy tego wykorzenic, ze jej litery to 'numbers'.
      Ale, ze Maj zapisuje od zera do stu, czy pokrywa polacie kartek wylacznie setkami? Szacun w kazdym przypadku :-)

      Delete
  5. Praktyczne zastosowanie, którem zoczył w irlandzkim pubie. Nad barem widoczny bannerek "Tomorrow free drinks". I były, jak zawsze, "tomorrow" ;-)

    ReplyDelete
  6. Wasylisy są wieczne. A miny mają jak przystało na filary, na których opiera się sklepienie niebieskie!
    Mam nadzieję,że zanim z wiekiem zmienię się w taką Panią Która Wie Lepiej ktoś weźmie strzelbę mnie życzliwie zastrzeli.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wsrod niektorych nacji ta sklonnosc jakby bardziej widoczna :-)

      Delete
  7. pomyślałabyś, Kaczko, że przyjdzie Ci jeszcze kiedyś obcować z mówioną cyrylicą? Znowu, kurna!

    ReplyDelete
    Replies
    1. W zyciu, Hermi, w zyciu!
      I ze ona taka ladna jest ta mowiona cyrylica!
      Pierwszy raz mnie zachwycila kilka lat po maturze, gdy zobaczylam 'Historie milosne' Stuhra, a teraz to juz bez opamietania sie nasaczam podsluchujac kumy w autobusach.

      Delete
  8. Skasowałam już z pięć komentarzy sprowadzajacych się z grubsza do "jateż jateż". Tylko nasz kurczak nie wie, że ma problemy z pęcherzem, pipczy sobie beztrosko :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trzeba jakas spoleczna akcje rozkrecic, by zdrowotnie uswiadomic kurczaki! :-)

      Delete
  9. Sylabki sugeruję sobie darować, też ambitnie nabyłam, na szczęście jeden odcinek i zanim co, okazało się że dziecię sylabami czytać nie zamierzało, bo za dużo z tym roboty. Globalnie łatwiej. Czy wg Dynia piesek szczeka hua hau czy belt wau wau? A może jakoś inaczej, nie wiem co się mówi dzieciom w Anglii,

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wedlug Dyni pies robi: wrrrrrrr!, bo Dynia nie ufa psom. Angielskie psy szczekaja, wedlug mnie, najblizej oryginalu: woof woof!
      Ach te cholerne decyzje. Globalnie to chyba ja, bo sama, bedac mniej wiecej w wieku Dyni, nauczylam sie czytac w oparciu o rozpoznawane na miescie wyrazy Sylabki kreca Dynie, ale nie wiem czy z milosci do liter, czy bardziej dlatego, ze metoda pozwala jej wcielac sie w role nauczycielki Biskwita. Tak jak napisalam kilka postow wczesniej, nie ustawiam tu zadnej poprzeczki, uda sie - fajnie, nie uda - czas nie bedzie stracony, bo Dynka caly czas traktuje to jako zabawe. Jednoczesnie wchodza jakies elementy czytania globalnego, bo rozpoznajemy nazwy sklepow czy wybrane wyrazy w tekscie. Slowem edukacyjny fusion :-)

      Delete
    2. przedszkolni praktycy- starzy wyjadacze twierdzą, że zdecydowanie lepiej globalnie.
      A w końcu - to minie tak szybko, że się nawet nie zorientujesz, kiedy sama będzie śmigać po książkach:-)

      Delete
    3. Niech no tu przyjdzie Ela i stawi czolo waszym opiniom :-)

      Delete
  10. Progres robicie! Niewatpliwie! Na moich lekcjach YYYYYYYYY bylo nie do przeskoczenia! Widzisz moja piers? Taka wypieta, bo dumna!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Przybedziesz to sie przekonasz. MIAU, KO KO i HAU HAU sa juz bulka z maslem :-)

      Delete
  11. Tak, z tymi zwierzatkami to wcale nie jest latwo - moje dziecko dostalo raz piany z wscieklosci przy ksiazeczce ze zwierzatkami, gdy cierpliwie wyliczalam:
    - To jest krówka, a to jest kon, to jest pies, a to jest nietoperz...
    - Nie toperz? A co?
    - No nietoperz.
    - No NIE toperz, ale co?!!!
    - To jest nietoperz wlasnie.
    - No ale co to jest?!!!! (piana)
    :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas byl ten sam problem. Z niedzwiedziem.
      Poddalam sie.
      'To jest mis.'
      :-)

      Delete
  12. Jaki tam znowu ypsylon? Y jak Yeti i tyle. Nie wiem co prawda jakie wydaje odglosy paszcza ale moze wlasnie yyyyyjeczy?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Otoz wlasnie. Jaki, do cholery, ypsylon?! Norweski metnie tlumaczy, ze nie jest w stanie prawidlowo wyartykulowac bez znajomosci kontekstu :-)))

      Delete
  13. Że zwierzaki mszczą się na nas to wiem:-) Zobaczcie to:
    http://mama-w-uk.blogspot.de/2014/04/takie-tam-w-lazience.html
    To dopiero!!!
    Zmierzyć sie nam przyjdzie jeszcze z niejednym, prześmiesznym połączeniem w kilku językach.. Dodatkowo - Kaczko znajdziesz Moich Sylabkach więcej dziwactw, bo to trzeba się namęczyć, żeby świętym zosatć i nauczyć dziecko czytać.
    U nas teraz np. "analizujemy" LU LU... bo trwa w przedszkolu "odpieluchowanie" Luśki...
    Kwestia czytania: To, co teraz robi Dynia - samogłoski i onomatopeje - to nic innego jak czyatnie globalne. Jeśli Dyniowa Kaczka spojrzy dalej też będzie dużo globalnego - a to dlatego, ze globalnie w tym wieku łatwiej i trzeba to wykorzystać i uczyć globalnie. Ale jeśli Dynia łaskawa i w sylaby pójdzie to chwała Panu i trzeba ciągnąć - bo po polsku czytamy sekwencyjnie (a w sekwencjach sylaby), bo to język fleksyjny (w przeciwieńsywie np do angielskiego).
    A na koniec jescze moje ulubione: huś, huś...po niemiecku: http://blogwkropki.blogspot.de/2013/10/life-urinstinkt-czyli-sprawa-fizjologii.html

    ReplyDelete
  14. O wielka, ilez jeszcze przed nami! Lecimy z tymi sylabkami, bo jest popyt. Podaz (w osobie Biskwita) nie potrafi jeszcze zaprotestowac. Kujemy poki gorace.
    Dzieki za linki. Nowe blogi co czytania! :-)

    ReplyDelete