707

[8 Feb 2011]

(...)
Osiem miesięcy, jeden dzień.
Urzędowa wizyta u Środowiskowej.
- ZEZ!!! Ma zeza. – triumfuje Środowiskowa świecąc w Dynię latarką. Triumfuje jakby była nowozelandzkim lotniskowym biglem, który wywęszył przemyt pestek od mandarynek. - Będzie nosić opaskę! Zakleimy oko czarnym plastrem! Minimum rok! W najlepszym wypadku! Okulary korekcyjne! Grube, ciężkie szkła! Operacja! Wyjęcie oka! Dostrojenie amplitudy nerwu wzrokowego w znieczuleniu miejscowym! Albo bez znieczulenia! Niemowlęta trudno znieczulić! Włożenie oka z powrotem! Transplantacja obu oczu! Łyżeczką! Kolejna operacja! Laserowe odcięcie głowy! Przyszycie głowy wędkarską żyłką! Od kiedy nosisz okulary? Czy twój partner nosi okulary? To dziedziczne! Zez jest dziedziczny! Żadne z was nie nosiło okularów?  Pewnie matki wam zdejmowały do zdjęć! Matki zawsze zdejmują okulary do zdjęć! Zez! Zez! Zez! Lewe oko nie nadąża! Albo to prawe jest zbyt szybkie! Chyba cię nie zdenerwowałam? Nie zdenerwowałaś się, prawda? Nie ma czym się denerwować. Nie denerwuj się. Zanim przyślą ci skierowanie do ortoptysty [DO KOGO???], a kolejka jest długa, pewnie jej minie. Zresztą może się mylę i wcale nie ma zeza.
...
Wcale mnie nie zdenerwowała.
Nic we mnie nie drgnęło, nic się nie skurczyło, żadnych hormonów walki, żadnego oddychania w papierową torebkę.
Chyba nabrałam dystansu.
Za drzwiami obejrzałam Dynię pod światło.
I jedno i drugie oko wydają się mieć tę samą prędkość.

(...)
Niebo się spruło.


Czemu tak drastyczne środki? Przecież nikt tu i tak nie myje okien.





©kaczka
7 comments on "707"
  1. dlaczego mnie tu jeszcze nie było?
    [tym bardziej! tym bardziej, że mnie w jakiś magiczny sposób zalinkowano :)].

    pozdrowienia ciepłe!
    arbuzbezdna

    ReplyDelete
  2. ... magicznie i bez pytania! Tlumaczy mnie jedynie, ze do smakowitych fraz, kazdy chce miec na skroty :-)
    Witam!

    ReplyDelete
  3. No, nie mogę uspokoić swojego rżenia. Oczywiście z powodów murarskich.
    Kiedyś przeczytałam, że w całym UK praktykuje 60 okulistów ( sześćdziesięciu )za to na moim ulubionym forum dowiedziałam się ,że w Anglii to u optyka pracują tylko wysokiej klasy specjaliści ( może to ten ortoptysta ) , którzy dobierając okulary do wady wzroku ,a nie do fryzury jak to się zwykło robić sic! w Polsce i w związku z tym muszę teraz, zaraz , jutro polecieć do Polski , bo właśnie byłam u frezjera, a tylko wygląd się liczy, co oczywiście w tej przydługiej wypowiedzi konkludując skutkuje, tym ,że z Dyni nie można zrobić Juranda.

    ReplyDelete
  4. Och ja sobie sama sprzedaję takie schizy-bez Środowiskowej. Kupiłam Remczwskiemu nowe buty i jak się przesiadł w lekkie po kozaczkach to mu się nogi plątały. Już organizowałam koncerty charytatywne żeby zebrać na operację w Nowej Zelandii. Całe szczęście Sąsiadka Z Naprzeciwka jest doktorem rehabilitacji i puknęła mnie w czoło. Platfus mu przeszedł jak ręką odjął.

    ReplyDelete
  5. > Zoska: u miejscowego optyka to optykala mnie Niemka z RFNu. Fryzure miala nieszczegolna, wiec ciesze sie, ze jednak dobierala pod te wade :-)

    > Murronia: na Nowa Zelandie zbieralabym nawet i bez platfusa :-)

    Ogolnie przyobiecalam sobie, ze poki Dyni oko nie wypadnie i nie potoczy sie pod kanape to nie zdenerwuje sie w kwestii tego zeza.

    ReplyDelete
  6. Co za BŁĘKIT! Ile by człowiek dał za takie wrażenia! ;-)
    Okulistycznie służę wsparciem, w każdej chwili. W sprawie okularów, zeza i co tam jeszcze.

    ReplyDelete
  7. Dzieki! Nadal czekamy na zaproszenie do ortoptysty.

    Blekit wyblakl. Znowu leje.

    ReplyDelete