Image Slider

607

[31 Oct 2010] 607. (...) Przez cały dzień Dynia zawodziła jak muezin. Nie przepuściła żadnej dostępnej samogłosce. Ogłuszeni, zabraliśmy Dynię na ciastko do kawiarni o romantycznej nazwie –  ‘Wymię’. Oprócz ciastek, jak to w kawiarni, podają tam i steki. Steki pasą się pod oknami. Uradowana publicznością Dynia ćwiczyła wokalizę nad ciastkiem. (Hojna ćwiartka domowej Gąbki Wiktorii zasypana...

606

[30 Oct 2010] 606. (...) Pierwszy raz od trzynastu miesięcy wyszłam za drzwi bez Dyni. Fizycznie bez Dyni, fizycznie bez pępowiny, fizycznie bez rąk chirurgicznie przytwierdzonych do wózka. O dziwo, nie uniosłam się nad ziemią, nie chwyciłam wiatru wolności w skrzydła, nie spadły ze mnie macierzyńskie kajdany, nie odczułam ulgi. Ani nie uciekałam, ani nie biegłam z powrotem. Pospolitym spacerem...

605

[29 Oct 2010] 605. (...) Nagle nie ma dnia, abyśmy z kimś i gdzieś nie piły kawy. (Co szarga, tarmosi i mechaci moją borsuczą naturę.) W żyłach Dyni latte, zamiast krwinek – grubo mielone ziarna. Dynia, lew salonowy, wyciąga ręce ku błyszczącym łyżeczkom i cieszy się z mlecznej piany dryfującej w filiżankach. Dynia kawiarniana, Dynia-kofeina, łyka świat jak gęś kluski. Mniemam, że lubi ten fotoplastikon...

604

[28 Oct 2010] 604. (...) Rubenito, wciąż w lśniących, czerwonych zapatos, jada już faunę i florę. Zjadł garnek słodkich kartofli. Beczkę jogurtu. Przegryzł brzoskwinią. Dyni nie wzrusza ta kulinarna orgia, Dynia jada głównie swoje ręce. Ciągnie się za Dynią śluzowy-ślinowy ślad jak za ślimakiem pomrownikiem. ©kac...

603

[27 Oct 2010] 603. (...) Wydawało mi się, że w dziedzinie wystroju wnętrz widziałam na tej Wyspie już wszystko. WSZYSTKO. Nic mnie jednak nie mogło przygotować na to, co pokazał dziś telewizor. ... ostrzeżenie! Poniższy opis zawiera zdania, które gwałcą poczucie estetyki. Osoby o słabych nerwach niech czytają z zamkniętymi oczami... Najpierw zbliżenie, na sraczkowaty, brązowy dywan w pląsy, wąsy,...

602

[26 Oct 2010] 602.. (...) Niż. Marazm. Pada. ... a właściwie broczy deszczem. Ciężkie, cementowe głowy. Nic, tylko najeść się świerkowego igliwia i spać do wiosny. (...) Wyż i niż. ©kac...

601

[25 Oct 2010] 601. (...) Mróz. Wychodzimy rano na świat pokryty szronem i oddechy zamarzają nam w powietrzu. Potem znikąd pojawia się słońce i nagle jest złota jesień. Suche powietrze i lepkie pajęczyny. Poniedziałek. W poniedziałki śpiewamy w bibliotece. Pani biblioteczna rozmawia z Dynią w ojcowskim narzeczu. Któraś z matek ma nawet z teutońskiego dysertację i tytuł. Dynia ma to w nosie, fiksuje...

600

[24 Oct 2010] 600. (...) Dietetyczne upodobania tubylców są fascynującym przedmiotem studiów. Do ostatniego wylizanego atomu zjedzą zwykłą tartę z leśnych grzybów, nie ruszą sałatki ze śledzi. Do ostatniego ogonka wyjedzą prawie żywe krewetki. Lekkie, śmietanowo-tortowe ciasto nadgryzą przez grzeczność. Babka? Nawet, nawet. Daj im czekoladowy placek z warstwą maślanego kremu na dwa palce i niebiesko-srebrną...

598-599

[22-23 Oct 2010] 598-599 (...) W umysłowym zaćmieniu, w kompletnej mózgowej eklipsie, zaprosiliśmy na obiad piętnaście osób makro i dwie mikro. (Norweski piekł w nocy, ja gotowałam od świtu.) Dynia kwiczała z radości przerzucana w tym tłumie z jednych rąk w drugie. Rozpieszczana i nadpsuwana. (Ktoś pamiętał o Dyni nawet w służbowej podróży i wiózł dla niej kilogramy teutońskich książek w podręcznym...

597

[21 Oct 2010] 597. (...) Rubenito-Zięcionito odziany w czerwoną pikowaną kurtkę ma na stopach najkrwistsze, najczerwieńsze lakierki. Ten sam błysk i lakier importowało się kiedyś z NRD. Onegdaj jasny obiekt mego pożądania. Nie mogę oderwać wzroku. - Besitos! – woła mama Rubenita-Zięcionita i Rubenito na komendę popyla na czworakach, aby siarczyście cmoknąć niczego się nie spodziewającą Dynię w chomiczy,...

596

[20 Oct 2010] 596. (...) Powoli rozpakowuję tu stare pliki i układam na półkach. Wróciła mi wiara w piksele i bity. Jest światło w tym blogowym tunelu. (...) Zabrałam Dynię do Metodystów. Prosto w skrobię, farbę, wodę i galaretę. Powróciłyśmy jak dwie żywe, wykrochmalone szwedzkie flagi o zapachu pomarańczowej żelatyny. (Metodyści mieli tylko żółtą i niebieską farbę do stóp. I najwyraźniej nadmiar...

591-595

[15 Oct 2010] 591. (...) ... I niech mi klawiatura rozsypie się w popiół pod palcami, gdybym jeszcze kiedykolwiek chciała jej przyłożyć do Billa. (Przyłożyć Billowi i owszem!) Mój następny komputer będzie jabłkiem, gruszką, pietruszką, albo choćby i rzepą. Z Billem nic nie będzie miał wspólnego. Wydłubię klawisze, które składać się będą na imię Billa. [16 Oct 2010] 592. (...) Po jednej butelce...

590

[14 Oct 2010]  (...) Jest zimno. Wszak, zdaje się, nie krytycznie. Tubylcy nadal pocinają w japonkach. (...) Próbujemy turlać Dynię. Do prób turlania Dynia odnosi się raczej sceptycznie ... bardzo sceptycznie... gdyż zwykle zacina się przy podwójnym axlu. Pot i łzy. Gdy czasem uda jej się skoordynować rzut ciałem i ponownie ląduje na plecach, wydaje z siebie najrozkoszniejszy z możliwych gulgot...