[17 Apr 2018]
(…)
Kategorycznie odmówiwszy w trakcie zabaw salonowo-towarzyskich przyniesienia wyimaginowanej zgrzewki mleka jednorożca, z równie wyimaginowanego sklepu, z uwagi na jej wyimaginowany ciężar, wyimaginowaną utratę sił witalnych i możliwość nabawienia się wyimaginowanej przepukliny, Biskwit po raz kolejny udowodnił, że potrafi podnieść bezczyn i lenistwo do poziomu, którego jeszcze nie opisano.
Żadna z nauk społecznych nie dysponuje jak dotąd narzędziem, które umożliwiłoby detekcję spontanicznych, wyrywnych odruchów Biskwita w dziedzinie jakiegokolwiek wysiłku.
Ten bozon czeka nadal na swojego Higgsa.
I prędzej połowicznie rozpadnie się promieniotwórczy węgiel niźli zaobserwujemy zdarzenie z gatunku 'utrudzony Biskwit z mozołem poci się, by osiągnąć wybrany cel'.
(Jednakoż to, co za młodu jest krytykowane jako bezczyn i lenistwo, przy posiwiałych skroniach nagle staje się pożądaną 'umiejętnością delegowania'. Biskwit trzyma rękę na pulsie swojego przyszłego CV, bo po wyimaginowane zgrzewki mleka do wyimaginowanego sklepu, biega już teraz wyimaginowany lokaj.)
To również przez bezczyn i lenistwo karnie relegowano Biskwita z kliniki dla sepleńców.
- Pacjent umie 'SZ', ale mu się nie chce - głosi epikryza podpisana przez grecką logopedkę.
Z urzędu przydzielono Biskwitowi dwadzieścia godzin zajęć korekcyjnych żuchwy i już po pierwszych było wiadomo, że od sygmatyzmu Biskwita logopedka dostanie stygmatów.
I apopleksji.
I syndromu wypalenia zawodowego.
I myśli samobójczych.
I że prędzej wywoła ducha Hamleta Seniora niźli u Biskwita głoski na żądanie.
Biskwit tymczasem trwał tygodniami w nieustannym zachwycie, że oto los podarował mu nową scenę anarchii, korzystał, jak tylko mógł, indukował w logopedce pomieszanie zmysłów, zjadł jej roczny zapas misiów Haribo i z ogromnym, szczerym przygnębieniem przyjął wiadomość o gwałtownym i przedwczesnym zakończeniu logoedukacji.
(Jestem przekonana, że dla odmiany, gdyśmy już wyszli, logopedka z radości odkapslowała zębami ouzo i zatańczyła zorbę.)
-Wie sade! [1]- zaseplenił Biskwit Paulą Modersohn-Becker w tych jakże smutnych, acz mimo wszystko żywszych niż cytowane, okolicznościach rozstania.
Po czym, już na progu, brodząc w poczuciu głębokiego rozczarowania, dodał: SZAAAAAAJSE!!! [2]
Tak, pacjent umie.
[1] … mając na myśli: Wie schade! (czyli 'Ojojoj, jaka szkoda i niepowetowana strata!')
[2] … mając na myśli dokładnie to, co miał na myśli
©kaczka
(…)
Kategorycznie odmówiwszy w trakcie zabaw salonowo-towarzyskich przyniesienia wyimaginowanej zgrzewki mleka jednorożca, z równie wyimaginowanego sklepu, z uwagi na jej wyimaginowany ciężar, wyimaginowaną utratę sił witalnych i możliwość nabawienia się wyimaginowanej przepukliny, Biskwit po raz kolejny udowodnił, że potrafi podnieść bezczyn i lenistwo do poziomu, którego jeszcze nie opisano.
Żadna z nauk społecznych nie dysponuje jak dotąd narzędziem, które umożliwiłoby detekcję spontanicznych, wyrywnych odruchów Biskwita w dziedzinie jakiegokolwiek wysiłku.
Ten bozon czeka nadal na swojego Higgsa.
I prędzej połowicznie rozpadnie się promieniotwórczy węgiel niźli zaobserwujemy zdarzenie z gatunku 'utrudzony Biskwit z mozołem poci się, by osiągnąć wybrany cel'.
(Jednakoż to, co za młodu jest krytykowane jako bezczyn i lenistwo, przy posiwiałych skroniach nagle staje się pożądaną 'umiejętnością delegowania'. Biskwit trzyma rękę na pulsie swojego przyszłego CV, bo po wyimaginowane zgrzewki mleka do wyimaginowanego sklepu, biega już teraz wyimaginowany lokaj.)
To również przez bezczyn i lenistwo karnie relegowano Biskwita z kliniki dla sepleńców.
- Pacjent umie 'SZ', ale mu się nie chce - głosi epikryza podpisana przez grecką logopedkę.
Z urzędu przydzielono Biskwitowi dwadzieścia godzin zajęć korekcyjnych żuchwy i już po pierwszych było wiadomo, że od sygmatyzmu Biskwita logopedka dostanie stygmatów.
I apopleksji.
I syndromu wypalenia zawodowego.
I myśli samobójczych.
I że prędzej wywoła ducha Hamleta Seniora niźli u Biskwita głoski na żądanie.
Biskwit tymczasem trwał tygodniami w nieustannym zachwycie, że oto los podarował mu nową scenę anarchii, korzystał, jak tylko mógł, indukował w logopedce pomieszanie zmysłów, zjadł jej roczny zapas misiów Haribo i z ogromnym, szczerym przygnębieniem przyjął wiadomość o gwałtownym i przedwczesnym zakończeniu logoedukacji.
(Jestem przekonana, że dla odmiany, gdyśmy już wyszli, logopedka z radości odkapslowała zębami ouzo i zatańczyła zorbę.)
-Wie sade! [1]- zaseplenił Biskwit Paulą Modersohn-Becker w tych jakże smutnych, acz mimo wszystko żywszych niż cytowane, okolicznościach rozstania.
Po czym, już na progu, brodząc w poczuciu głębokiego rozczarowania, dodał: SZAAAAAAJSE!!! [2]
Tak, pacjent umie.
[1] … mając na myśli: Wie schade! (czyli 'Ojojoj, jaka szkoda i niepowetowana strata!')
[2] … mając na myśli dokładnie to, co miał na myśli
©kaczka
Nie będę oryginalna: Kocham Biskwita!
ReplyDeleteJakis hrabiowski gen sie objawł I tyle, nie wiem o co tyle krzyku. Biskwit wymawia zaś "sz" wtedy gdy trzeba: nawet lekko okaleczone "Ale (mi) przykro" jest rozpoznawalne za to przekleństwo straciło by na swym uroku I sile odsziaływania. Bedac hrabianka kląć trzeba tez umieć!
ReplyDeleteNa tej scenie anarchii daje Biskwit przepiekny teatr jednego aktora! Trwam w nieustajacym zachwycie :)
ReplyDeleteA tak przy okazji: akurat wczoraj pozwolilam sobie wrzucic pokazywany tu kiedys slynny obraz "Wenus" autorstwa Dyni jakos tapete na mój telefon, gdyz ja uwielbiam od pierwszego wejrzenia - mam nadzieje, ze dostane rozgrzeszenie ze tak bez pytania? Prooosze? Bije sie w piers!!!!
Diable nie wal się za mocno w pierś bo sądząc po przedostatnim wpisie to się może skończyć kontuzją. A wtedy to ani siedzieć ani stać ani oddychać.
DeleteWiadomo, prawa autorskie są niezbywalne i Dyni pozwolenie konieczne, ale nie omieszkam i ja wyrazić zgody jako właścicielka O R Y G I N A Ł U. Można też sobie połkać z zazdrości.
ReplyDeleteMyślę że my tak kochamy Biskwita też dlatego, że robi to o czym my skrycie marzymy...
Aaaaa!!! Łkam! Wyje! Szaty rwę z zazdrosci!!!!
DeleteA z Biskwitem mysle ze mozesz miec racje. Kto nie marzy o schowaniu konwenansów gleboko do szuflady, zamknieciu na klucz, i wyrzuceniu tegoz klucza z najwyzszego urwiska w okolicy?
No prosz, a ja trwałam w błędzie, że Biskwit jest bardzo zajętym człowiekiem. Jaki to czasem mylny obraz sobie człowiek tworzy w głowie.
ReplyDeletePosługujesz się pięknym językiem. Twoje historie czyta się z ogromnym zaciekawieniem
ReplyDeleteboszszsz, jak ja bym kciała mieć czasem takie niczem nieobarczone poczucie możności użycia motta "umiem, ale nie chcę"
ReplyDeleteuściskam
b.
Biskwit jest moją idolką.
ReplyDeleteLogopeda to ciężki zawód. Zaiste.
ReplyDelete