Żyję!

[4 Sep 2017]

(…)
Żyję.
Aczkolwiek czuję się tak, jakbym na jedenaste piętro bez windy wniosła w zastępstwie Atlasa cały glob.
Dwa razy.
Nieszczególnie dołożyło się do mentalnego wywczasu, iż podczas przeprowadzki mój złakniony wyzwań organizm po raz trzeci z rzędu zakontraktował ospę wietrzną.
Jackpot na immunoloterii.
Trzy leukocyty zamiast wisienek.
Za trzecim razem ospa może już nie tak rozrzutnie dekoruje ofiarę rzucikiem w kropki, ale niezmiennie odbiera chęć życia i noszenia paczek z jednego końca ulicy na drugi.
Miałam podczas tej przeprowadzki taki moment, wyjęty jakby prosto z Hotelu Zacisze, że wieszałam abażur, a może łeb łosia, w każdej ręce trzymając jakąś siatkę, co pozwalało mi rozdrapywać ospę wyłącznie stopami. Stałam na drabinie, trawiona gorączką, z policzkiem wklejonym w sufit, w zębach trzymałam śrubokręt, pod drabiną stał Biskwit i krzyczał, że nikt go nie kocha i że należy go natychmiast przytulić, a na to weszła Hauptcioteczka i zapytała, wzdychając ciężko, kiedy to ja wreszcie zamierzam zabrać swoje rzeczy z jej szafy? Sprecyzujmy, tej szafy oddalonej siedemset kilometrów w linii prostej od naszego nowego lokalu.
(Dla jasności, jeśli faktycznie są w tej szafie jakieś moje rzeczy, acz powątpiewam, to ich relokacja nie miałaby najmniejszego wpływu na introdukowanie skandynawskiego minimalizmu na kwaterze u
Hauptcioteczki.)
I to był ten moment, gdy bez słowa zeszłam z drabiny, zabrałam i siatki, i ospę, i abażur, i zaczęłam iść przed siebie ku szosie na Berlin, żeby autostopem dotrzeć do szafy i ją opróżnić. Tyle, że Norweski zatrzymał mnie, gdy dochodziłam do końca ulicy, zawrócił i odłożył na stojącą na chodniku sofę, na której usnęłam snem raczej delirycznym.
I spałam przez kilka lat albo dwadzieścia minut.

Można by pomyśleć, że w zaistniałej sytuacji praca zawodowa to moja psychiczna ucieczka i sanatorium dla nerwowo wyczerpanych.
Niestety, inspektor z Departamentu do Spraw Najwyższej Higieny i Ostatecznego Porządku ma lada dzień pojawić się w fabryce z niezapowiedzianą kontrolą. Byłabym o wiele spokojniejsza, gdybym przed tym wydarzeniem wyeksmitowała kolonię polnych myszy, które zalęgły mi się w laboratorium.

W tejże pracy ostatnio otrzymałam z przydziału słuchawki do telefonu, gdyż faktycznie dużo gawędzę z bakteriami. Słuchawki były w pudełku z napisem 'Headset for call center', co i owszem skłoniło mnie do smutnej refleksji nad zaskakującym kierunkiem jaki obrała moja kariera zawodowa. Jednakoż godzinę później, odebrałam list od Kate Middleton na temat zalet mikroskopii elektronowej i znów poczułam, że obracam się w wyższych sferach.
Gdybym tak tylko jeszcze te myszy jak flecista z Hameln...

©kaczka
25 comments on "Żyję!"
  1. Dobrze Kaczko, że dałaś znak życia, bo zacząłem już zastanawiać się, czy aby nie zostałaś uwięziona przez Wynajemcowów i już, już nawet myśl we mnie poczynać się poczęła, że może odpowiednie służby trzeba by w tej kwestii uświadomić i do interwencji skłonić. Antyterrorystów znaczy i saperów, którzy byliby w stanie w miarę bezpiecznie i skutecznie usunąć Wynajemcową z (przeprowadzonej już jak się dowiedziałem powyżej) wycieraczki.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Otoz, o dziwo, rozstanie z Wynajmcowymi odbylo sie nadzwyczaj cywilizowanie. Mniemam, ze los uznal, ze skopal mnie po kostkach wystarczajaco :)

      Delete
  2. Uffff...! No tosmy odetchneli z ulga!
    Mam nadzieje, ze i Ty wkrótce odetchniesz - na nowym lokum, z niezagrzybionym powietrzem.
    Ale ospa trzy razy?!! Matkobosko, Kaczko! Jest to juz zapisane w ksiedze Guinessa?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pierwszego dnia w nowym lokalu skonal bojler.
      To mnie skutecznie rozproszylo i zapomnialam napisac do Guinessa.
      :)
      Licze, ze to jednak do trzech razy sztuka i fajrant. Albo, ze kolejnych osp ze wzgledu na postepujaca wirusowa degeneracje juz nie zauwaze :)

      Delete
    2. No wiesz, jednak lepsza czwarta i nieinwazyjna ospa niż inne bydlę wyhodowane ponoć z tego samego wirusa (półpasiec)...

      Delete
  3. Ale, że jak mozna mieć ospę tyle razy? Ty za dzieci przechodzisz czy jak?
    Stosy pudeł i reklamówek pietrzasienadal w nowym lokum czy już jako tako macie ciągi komunikacyjne? Najważniejsze, że żyjesz ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sa ciagi komunikacyjne! Wiemy, gdzie sa majtki, gdzie piwo, gdzie garnki.
      Oraz wolalabym zamiast trzykrotnej ospy miec takie szczescie inne. Na przyklad, zeby trzy razy wygrac w totka. Bo troche czuje, ze te ospe to ja za cala dzielnice :P

      Delete
    2. A ja naiwnie dotąd myślałam, że ospa na V roku studiów jest szczytem meczeństwa. I to do kwadratu, bo leżałam plackiem, a potem musiałam odrabiać milion godzin wojska, czego nie zapomnę do grobowej deski!
      Co bym musiała odrabiać za trzecim razem, strach się bac.

      Delete
  4. Jest laboratorium, są myszy; dla nas, laików, to oczywiste. Nad czym stać w twarzowym kitlu, jeśli nie nad labiryntem ze znakowaną myszą?

    ReplyDelete
    Replies
    1. O to to! Jarecka! Wyjęłaś mi to z ust!

      Delete
    2. I to jest wlasnie moj niecny plan. Jesli nie uda sie zlapac to chociaz zasadzic sie i przemalowac szara mysz na biala i udawac, ze to rezydent :)

      Delete
    3. A dużo tych myszy masz do wyłapania i przemalowania? :-)

      Delete
  5. Kot? Odstraszacze na myszy...?
    A z ospą no zdaje sie że jesteś wyjątkowa i już.
    Łoś :-)) niczym Bazyl. Ogladalam fyfnascie lat temu a pamietam jakby to bylo wczoraj. Czy Kaczka z zyrandolem i Biskwitem i reszta też mi tak zapadnie w pamiec? Pozdr cieplo.

    ReplyDelete
    Replies
    1. KOT!!!
      Genialny pomysl. Taki kot bardzo bylby sie przydal w tej robocie rowniez do celow relaksacyjnych!

      Delete
  6. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że żyjesz! :)
    ********

    W szafie u Hauptcioteczki są przecież te wszystkie outfity Norweskiego, które kiedykolwiek w jego życiu sprzed opuszczenia domu matki nabyto, jak mogłaś zapomnieć, że to teraz TWOJE rzeczy ;)
    *********

    A myszy proponuje ucharakteryzować na te laboratoryjne, ewentualnie - laboratoryjne po przejściach. Idę o zakład, że najwyższy inspektor nie będzie chciał się im skrupulatnie przyglądać, jeśli wspomnisz mimochodem o dżumie ;)
    ***********
    A Twoja ospa to jest ostrzeżenie: zwolnij, odpocznij!
    (ale to przecież doskonale wiesz, prawda?)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No wiem, wiem.
      I ospa, i te odpadajace rece (wiadomo, odstawilam krem ze sterydem i znow wrocilo) to tubalny HALT! ze strony kaczkopowloki.
      Jeszcze niech tylko ten nadchodzacy rok szkolny jakos rozegram i ide spac na cztery miesiace :P i obejrze wszystkie odcinki MOM (to ogladam!) za jednym zamachem. To krzepiace, gdy inni maja gorzej :P

      O kurcze, jesli odkrylas sens wypowiedzi Hauptcioteczki to umarl w butach. Nie zmiescimy tego w nowym lokalu. To tak jakby w windzie skladac rozlozony spadochron :)

      Troche nie wiem, czego sie w tym kraju spodziewac ze strony inspektora BHP. Czy zgani za te myszy i kaze od razu mnie rozstrzelac, czy pochwali za opieke nad bezdomnymi gryzoniami? Jestem skolowana!

      Delete
  7. Szafy szafami, ważne, żeś żywa! Choć być może nie jest to Twój najbardziej wyjściowy stan ;). Przytulam mocno!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, bywalam w lepszych stanach. Nawet nie, ze tam od razu Zjednoczonych :P

      Delete
  8. Kaczko a nie mozna by cie zaszczepic profilaktycznie co kilka lat coby te trzy leukocyty sobie przypomnialay o co kaman? Oraz - ciesze sie ze zyjesz. Ja siem bylam przeprowadzilam w lipcu co prawie skonczylo sie sprawa rozwodowa gdyz osobisty Holender przekonal mnie do kladzenia podlog w nowym lokalu osobiscie zamiast to wykosztowac sie na panow fachowcow #nigdywiecejojapierdole ;) Co do myszy polnych w labie to nam udalo sie polapac intruzow na maslo orzechowe. Tylko nie w pulapki ktore zabijaja bo to jest tzw. "one trial learning" zlapiesz jedna wiecej nie wejdzie ;) najlepsze sa takie kontenerki gdzie mysz moze wejsc ale nie umie wyjsc. Potem sie ja utylizuje gdzies w zaciszu. Oczywiscie mozna takze porozrzucac trutki (my z racji ze myszom laboratoryjnym grzebiemy w mozgach z tej opcji musilismy zrezygnowac). Sciskam !

    ReplyDelete
  9. wlasnie sobie uswiadomilam ze o mojej przeprowadzce i podlodze juz ci pisalam... tak to bywa jak sie sypia po 3 godziny na dobe echh... no nic to ale za maslo orzechowe recze!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Alez, dobra historie, a szczegolnie taka o wydzwieku #innimajagorzej, mozna odsluchiwac w nieskonczonosc!
      Koledzy z pracy porozkladali trutki i skonfiskowali nam dwom, siedzacym w tej piwnicy obok myszy, pudelko pianek do kakao (jakoby to ono mialo zwabiac myszy z calej okolicy! taaaaa... metalowe pudelko!). Bez pianek to zycie juz zupelnie stracilo kolor!

      Delete
    2. Żarłoki! (koledzy, nie myszy).

      Delete
    3. wiesz Kaczko teraz sa bardzo popularne badania w "naturalistycznych srodowiskach" (cokolwiek by to mialo nie oznaczac...) Wiec panom z BHP w sytuacji podbramkowej mozesz powiedziec ze te myszy hodujecie wlasnie tak zeby biagaly samopas coby miec diversity w ich ukladzie odpornosciowym. A jak zapytaja o trutki to powiedz ze to czesc eksperymentu bo chcecie miec tylko te najbardziej odporne osobniki w duchu survival of the fittest ;) i jescze w ramach prywaty - jak bedziesz jakos w Wiatrakowie to daj znac!

      Delete
  10. A nie można tych myszy zarazić ospą? I nie szkoda było ci zostawić grzyba przy jesieni?

    ReplyDelete