787

[19 May 2011]


(...)
O wiejska idyllo!
Powiesiłam nocą pranie pod Gertrudą.
Zebrane o świcie cuchnie oborą.
Nad wsią wisi wielki, dostojny krowi placek.
Sezon nawożenia pól okolicznych uprawnych rozpoczęty.
Dynia wraca z ochronki i wionie zwierzęcym folwarkiem.
Wiemy tedy, że prawdę pisze opiekunka na kwicie zwrotnym przytroczonym do Dyni – w przerwach między posiłkami zabawa w ogródku.

(...)
- ... samochód! Samochód jest niezbędny. Jak inaczej wozić na balet? – retorycznie pyta matka Rubenita i przygarnia ręką płową czuprynę syna.
Balet? Rubenito?
Ma ambicje być matką Rudolfa Nuriejewa?

(...)
Bez Dyni – intrygujący fenomen, geometria dla zaawansowanych wygiętej w pałąk czasoprzestrzeni - czas się zatrzymuje.
Wychodzę o świcie, czas stop, wracam, czas rusza.
Coś notuję, coś smaruję po szalkach, wpinam kartki w skoroszyty, przystawiam pieczątki, pasjami konfiskuję niebezpieczne dla życia i zdrowia zatemperowane ołówki.
Osiem godzin plus cztery w pociągu, żadnej myśli, tęsknoty lub trwogi o Dynię.
Wracam, podejmuję macierzyństwo tam, gdzie je o świcie zostawiłam.
Wszystkie myśli, tęsknoty i trwogi.
Życie jest tu.
Łapie mnie za spodnie senną ręką Dyni, gdy wstrzymując oddech i stąpając na palcach wymykam się z dziecinnego pokoju.


©kaczka
6 comments on "787"
  1. my mieszkamy w miescie a nasze pranie tez smierdzi jak wywiesze w ogrodzie?:( stwierdzilam, ze nie ma sensu wydawac pieniedze na plyny do plukania, bo i tak smierdzi i tak;)
    jak ty dajesz rade z tymi dojazdami. 12 godzin poza domem:( biedulka

    ReplyDelete
  2. Przodowniczko! Bohaterko moja! Wciąż nie ustaję w podziwie!
    ---

    A balet Rubenita może być rozgrzewką przed karierą
    łyżwiarza figurowego. Kto by nie chciał być matką Jewgienija Pluszczenki??? ;-)))

    ReplyDelete
  3. ...albo Philippe'a Candeloro, o! :)

    ReplyDelete
  4. > Iwona: tubylcy lubia nawozic :-)
    > Tomaszowa, tohu: problemem Rubenita moze byc deficyt lodowych tafli we wsi i okolicy (wiem, bo szukalam,lubie sobie od czasu do czasu wywinac salchowa lub rittbergera :-)Chyba, ze mozna tak jak hokej. Na trawie.

    Tomaszowo! Nie wiem, czy to wola o podziw. Niejeden (chocby i moja Grupowa Chinka) rzeklby/rzecze, ze do sprawy podchodze bez serca.
    Sama nie wiem, czy zepchnelam uczucia tak gleboko, ze nie moga wylezc i niechybnie czynia spustoszenie wewnatrz, czy na zimno wykalkulowalam sobie, ze chocbym i wyplakala z siebie cala wode w niczym, absolutnie w niczym Dyni nie pomoge, wiec ryczec i zawodzic bez sensu.
    A moze to szok i dzialam na autopilocie? :-)

    Na marginesie, ta koniecznosc trzymania fasonu przy dziecku (chorym, oddawanym do ochronki, dzganym igla, etc.) to jeden z wiekszych macierzynskich gniotow.

    ReplyDelete
  5. Jak Rubenito okaże się Pluszczenką to i tafle w okolicy się znajdą ;-)))
    A w sprawie uczuć. Może po prostu masz pewność, że Dynia jest bezpieczna? I zdrową świadomość, że taka jest kolej? Tę opcję obstawiam i bardzo mi imponujesz swoim spokojem. I nawet jeśli to autopilot to szczęśliwie w dobrym kierunku :-)))

    ReplyDelete
  6. a może Rubenito to przyszły Billy Elliot? :)

    ReplyDelete