Image Slider

797-798

[29-30 May 2011] (...) Obwoźna filia piekła to przyjęcie urodzinowe na cztery tuziny dziateczek, na nadmuchiwany zamek i na poruszające trzewia umpa umpa z bumboksa. Dynia zesztywniała ze strachu, Lelija zeżarła garść plastikowego konfetti, które utknęło jej w gardle, Emeryk zapchał się kiełbasianą rolką i zsiniał, Bellutkę porzucili samopas na zamku i cudem chyba nikt na nią nie upadł, ani jej...

796

[28 May 2011] (...) Dynia zostawia za sobą śluzowy ślad jak ślimak. Z gluta ten ślad. Skąd ten glut? No skąd? Niepokalanie poczęty? - Idź. – powiadam Norweskiemu – Idź i zdziel ich oboje patelnią od paelli. Tortillą ich obij. Na pojedynek ich wyzwij, na ubitą ziemię wyprowadź, bo nie zdzierżę. Od miesięcy (dwóch? trzech?) Dynia nie miała kataru, a teraz ma. I – o ironio losu! – przez cudzą, bo...

795

[27 May 2011] (...) Okna w tym kraju, o czym była już mowa, otwierają się na zewnątrz. Próbowałam dociec przyczyny. Jedni mówią, że to dlatego, że nic piękniejszego niż o poranku otworzyć okno na całą szerokość i cieszyć się klimatem, słońcem, śpiewem ptaków i świeżym powietrzem. Logiczne. Pod warunkiem, że mieszkasz nad jeziorem Como albo w Maienfeld jak Heidi. Drudzy powiadają, że to dlatego,...

793-794

[25-26 May 2011] (...) - Mam dwie wiadomości. Z drzewa dobrego i złego. – mówi od progu Norweski. Za Norweskim plask plask sunie Dynia i buczy. Buczy w tonacji: ach weź mnie natychmiast na ręce, NATYCHMIAST powiadam! Przed chwilą zanosiła się śmiechem. Widziałam przez okno. Dwie wiadomości. Strzygę uchem. Otóż Rubenito i Dynia są nagle jak Bonnie i Clyde i ten związek ma lepsze i gorsze chwile. W...

792

[24 May 2011] (...) Nieżyt jest demokratyczny, ciemną nocą wchłonął i Norweskiego. Narada sztabu. Pospieszna zmiana planów. Dynia do ochronki. Ja do pracy. Norweski do Rygi. Ekstraordynaryjnie (!) W podróż, wiadomo, z prowiantem. Jedni z sucharami, inni z ryżowym krochmalem, jeszcze inni z drobiem w marchewce i niezłomną wolą niemowlęcego życia (w deficycie u tych z sucharami i krochmalem) Nieżyt...

790-791

[22-23 May 2011] (...) Jak schudnąć dziesięć kilogramów w dziesięć dni? (Czy za tą frazą zjawią się tu skrótem przez internet naiwni?) Nieżytem schudnąć. Żołądkowym nieżytem. Kto tę zarazę przywlókł do domu? Czy to ja z fabryki, gdzie sezon na fajerwerki pracowniczych infekcji, czy to Dynia, która zbiera z podłogi kurz, pająki, okruchy i ropuchy i napycha sobie nimi policzki do rozpuku? Poza kręgiem...

788-789

[20-21 May 2011] (...) Paradoksalnie są profity z ochronki. Nie muszę się spinać uczęszczaniem, biegać z Dynią po kościołach, przeliczać, czy aby na pewno nasiąknęła językiem i rówieśniczym towarzystwem. Możemy, tak po prostu, iść przed siebie. Same. Dynia może krzyczeć ap ap ap!, a jej życzenia mogą się spełniać od ręki. (Voalà. Latający Argentyńczycy w próbie przed nocnym występem.) (...) Wykupiliśmy...

787

[19 May 2011] (...) O wiejska idyllo! Powiesiłam nocą pranie pod Gertrudą. Zebrane o świcie cuchnie oborą. Nad wsią wisi wielki, dostojny krowi placek. Sezon nawożenia pól okolicznych uprawnych rozpoczęty. Dynia wraca z ochronki i wionie zwierzęcym folwarkiem. Wiemy tedy, że prawdę pisze opiekunka na kwicie zwrotnym przytroczonym do Dyni – w przerwach między posiłkami zabawa w ogródku. (...) -...

786

[18 May 2011] (...) Gertruda Jekyll. (...) Czy ktoś zna kogoś, kto zna kogoś, kto zna kogoś, kto wie z pierwszej ręki, jak sprzątnąć Wróżkę Zębuszkę? Zna adres, aby jej obsrać wycieraczkę? Choćby i telefon, by nękać ją nocą dysząc w słuchawkę? Suną zęby numer siedem i osiem. Zęby numer siedem i osiem maltretują Dynię i moją cierpliwość. Leję w Dynię homeopatyczną wodę z cukrem, posypuję homeopatycznymi...

785

[17 May 2011] (...) Winnam spać. Szybko i wydajnie. Rozsądnie i na zapas. Jak tu spać, gdy zwykłam każdy dzień spinać klamrą słowa i księgować po stronie winien lub ma. Pociąg o świcie minut dwanaście pachnie kawą w papierowych kubkach, mieszaniną ciężkich perfum i piżmowych wód de cologne, błyska światłem odpalanych laptopów i szeleści kartkami rocznych budżetów, miesięcznych raportów oraz stronami...

782-784

[14-16 May 2011] (...) Trzy dni pracy. Płoty, elektryczne pastuchy, alarmy, bramki, firewall, immobilizowana elektryczność, fosa, plastikowe sztućce. Mamy jak w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Samobieżna Dynia z uporem próbuje przenikać przez kraty. W tym wypadku jej apetyt stoi po naszej stronie. Dosłownie. (...) Żaden ze mnie Jacques Cousteau, ale imaginuję sobie, że próby przebierania Dyni...

780-781

[12-13 May 2011] [Blog się odwiesił. Poprzedni wpis zniknął. Blogger mówi, że odda.] (...) Ja to proszę pana, mam bardzo dobre połączenia. Wstaję rano. Za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Śniadanie jadam na kolację i wychodzę. (...) Przystanek idę do mleczarni. To jest godzinka. (...) Mleko widzi pan ma najszybszy transport. Inaczej się zsiada... (...) Dni przypisane pracy zaczynam o takiej...

779

[11 May 2011] (...) Binta. Binta. W temacie Binty Dynia mocno sfiksowała, a ja próbuję zrozumieć powód tej niezdrowej fascynacji. Ani wszak fabuła niezbyt sensacyjna, ani ilustracje niekoniecznie aż TAK porywające. A tymczasem powieść o Bincie przebija nieprzebijalne dotąd książki z lusterkami. Z lusterkami! Wystarczy machnąć czerwoną okładką, a Dynia plask plask wyrasta z niebytu, wyciąga teleskopowe...

778

[10 May 2011] (...) Dla odmiany Dynia jak książkowy bohater z błyskawicą na czole. - Zarysowała mi się o barierkę u schodów. – tłumaczy skruszony Norweski odpowiedzialny od teraz za doręczanie Dyni do ochronki. W pierwszym dniu pracy przeczytałam tysiąc czterysta pięćdziesiąt trzy zaległe, nieważne listy oraz przerzuciłam kilka stron laboratoryjnego dziennika. Wzięłam udział w ważkiej dyskusji...

776-777

[8-9 May 2011] (...) Odebrałam dziś Dynię z ochronki. Nadąsaną Dynię z guzem na czole. (Podobno poszło o samochodzik. Przezornie nie wnikałam w szczegóły.) Komu Dyni nie wcisnę, zwraca Dynię nadtłuczoną w partiach czaszkowych. Ojciec, babka, ochronka. A to drzwi otworzą z rozmachem, a to Dyni ręka uśnie, a to samochodzik... Ludzie, apeluję, nie nadtłukujcie Dyni. Urodę Dynia najwyraźniej dziedziczy...
[6 May 2011] (...) Gdy po raz pierwszy po(d)rzuciłam niewinne dzieciątko w ochronce na pastwę infekcji grzybiczych i nadaktywnego wokalnie młodzieńca o wdzięcznym imieniu Żorżyk, zyskałam godzinę, by się zadręczać i taplać w poczuciu winy. Poszłam do pubu. W pubie zamówiłam wódkę i wyjęłam z torebki konsolę, na której zaczęłam rozpirzać pokemony, obcych, terrorystów, szkopów, kosmitów, różowe kucyki... W...

774-775

[5-6 May 2011] (...) - Popatrz – mówię – jak im spod tych elewacji wyłazi NRD. Nie zasłoni tego nawet sklep sztandarowej hiszpańskiej marki haute cuture... - Przesadzasz. – odpowiada nagle taki zjednoczony Norweski, który nie miał do czynienia ze Wschodem. Ekspedientki przy kasie nie wyrywały mu z rąk koszyka, nie reglamentowały kulek ohydnej, acz jakże pożądanej gumy do żucia, nie mówiły, że jak...
[4 May 2011] (...) Dynia nagle – nieustannie zaskakują mnie te przemiany –  jest jak rtęć z termometru. Żywa choć nie tak srebrna. Jest tu i tam i obok i nad i teraz i wcześniej i pomiędzy i wśród. Jednocześnie. Dostaję zadyszki od samego się przyglądania. Dynia raczkuje. Pierwszy raz przydarzyło jej się zsynchronizować kończyny w lodziarni Herr Köpke. Na azymut świeżo odlanego z matrycy,...