Image Slider

727

[28 Feb 2011] (...) Pszenna, pozłacana Dynia i nieletnie hinduski w kolorze prażonego ziarna kawy. Dwa chromatyczne bieguny. Zadziwione, w ich mniemaniu prawie albinotyczną Dynią, hinduski w tęczowych,  zasypanych cekinami wdziankach, gibkie jak sanskrytowe znaczki, przesiąknięte tą charakterystyczną orientalną mieszanką przypraw rzucanych na gorące ghee, uznały Dynię za największą atrakcję...

726

[27 Feb 2011] (...) (F)ROCK IT, BABY, (F)ROCK IT! (...) Przeczesaliśmy okolicę w promieniu dwustu metrów od drzwi wyjściowych i znaleźliśmy coś, co reaguje, gdy spuszczamy wodę w ubikacji. Coś – niewątpliwie o charakterze licznika - tkwi w głębokiej i ciemnej studzience ściekowej. (Głębokość i ciemność nasuwają tu porównania natury czysto anatomicznej.) Aby dotrzeć do wnętrza musieliśmy usunąć...

725

[26 Feb 2011] Jedzenie z Dynią na mieście jest teatralnym przedstawieniem. Scena, scenografia, widownia. Na kawiarniany stół wjeżdżają kuchenne utensylia. Talerze, łyżki, słoiki, pojemniki, torebki. Psze, Dyniu, wybieraj! Konsekwentna Dynia zawsze zaczyna od sera. Na uwerturę. W zależności od smakowitości dań Dynia podryguje jedną lub dwoma nogami. Jeśli widzowie ociągają się z przejawami zaintersowania...

724

[25 Feb 2011] (...) Ruszyła. Do tyłu. Podstępem ujarzmiła balię. Jeśli nie możesz pokonać, wypluskaj zawartość. Jej nową kulinarną pasją są krumpety. Gdy zasypia obejmując ręką moją szyję, roztapiam się jak masło na gorącym krumpecie. Zasnęła. Śpi. Sączę gruszkowy jabłecznik. Jem cobądź za nic mając wartość odżywczą lub kaloryczną. Rozkoszna cisza. Przyjemna samotność. Miałyśmy dziś zwiedzać Dewon. Ale...

722-723

[23-24 Feb 2011] (...) Komunikat meteo. Czternaście stopni. Lazur na suficie. Norweski w drodze na lotnisko, na którym jak informuje BBC, ma wszelkie szanse otrzeć się o ewakuowanych z Trypolisu. Mam nadzieję, że go nie rozdepczą. Przed nami, Dyniu, bardzo długi weekend. Kiedyś, w identycznych okolicznościach, spałabym pewnie do południa. Teraz trapi mnie myśl, czy mam aby w zapasie wystarczającą...

721

[22 Feb 2011] (...) Na dnie butelki wina rozpuszczają się myśli, o tym ile dziś mam lat i dlaczego coraz więcej. Na dnie butelki wina dekantują się myśli, ach, gdybym była młodsza, Norweski, ach gdybym była młodsza, zrobilibyśmy sobie tuzin Dyń i ogromny stół by wszystkie Dynie posadzić dookoła. Norweski przezornie konfiskuje butelkę. W urodzinowym prezencie dostaję przenośne więzienie dla dziecka. (...) Najbardziej...

719-720

[20-21 Feb 2011] (...) Opadło bielmo z oczu (sic!). Jest Dynia, nie da się dłużej ukrywać, zezowata. (Nawet moja miłość nie jest tak ślepa, aby zaprzeczać.) A jej język jest przyczepiony na zbyt krótkiej smyczy do dolnej żuchwy. - Wezmę odpowiedzialność za język... – mówię próbując bezskutecznie sięgnąć językiem nosa. Sztuczka, którą od niechcenia wykonuje Norweski. – ... pod warunkiem, że przyznasz...

718

[19 Feb 2011] (...) ©kac...

717

[18 Feb 2011] (...) - Dyniu, to Humphrey Bogart, a to Audrey Hepburn, ona jest córką szofera, a on jeszcze nie wie, że ją kocha, wyjdź spod stołu, bo on zaraz da w pysk swojemu bratu, a potem  będzie ją całować i będą żyć długo i szczęśliwie. Na dźwięk ‘całować’ Dynia wystaje spod mebla i składa usta w dużą, oślinioną, mocno niehigieniczną literę o. - Całuj. – mową ciała konwersuje rozcałowana...

716

[17 Feb 2011] (...) Gdy już (naiwnie) wydawało nam się, że kontrolujemy dostawców prądu, gazu, fonii i wizji, odezwał się Szczodrobliwy Doręczyciel Wody i przedstawił rachunek. Z treści rachunku wynika, że jesteśmy głównym ujęciem Amazonki, prowadzimy hydroponiczną hodowlę ogórków, a w ogródku postawiliśmy fabrykę celulozy. Na litość boską, nawet ja nie jestem w stanie przepuścić przez naszą wannę...

715

[16 Feb 2011] (...) Jeśli dziś środa, to Dynia znów obnosi glut. Czy to ciągle ten sam, czy mutant, czy haute couture, czy prêt-à-porter? Czy chińska masówka, czy okaz sygnowany przez projektanta? Czy to preludium zębienne, zew górnych siekaczy, czy rysy na układzie immuno? Tak czy inaczej, rozwój społeczny Dyni stoi glutem. Od bardziej rozwiniętych dziatek Dynia nauczyła się profesjonalnie i nonszalancko...

714

[15 Feb 2011] (...) Te cztery dni pracy od sierpnia to nie jest najlepsze rozwiązanie. Tak myślę. Chyba, że – optymalnie – Dynia polubi opiekunkę. Irytuje mnie argumentacja. Niedobór zasobów ludzkich, bo jedna z matek już pracuje w cyklach trzydniowych, a miejsce po Gospelowej Chórzystce (tej przyjętej w ramach najprofesjonalniej przeprowadzonego procesu kwalifikacyjnego) nadal pozostaje wolne. Czyli,...

713

[14 Feb 2011] (...) Mieszkanie na wsi nie jest dla tych, którzy cenią sobie niezatarte granice personalnych dystansów. Zapisałam się na pilates. Zajęcia prowadzi sąsiad zza ściany. Ten, który kąpie swój kosz na śmieci i pod linijkę strzyże wspólny krzak z lewej strony. ©kac...

712

[13 Feb 2011] (...) Dwanaście godzin snu. Pięćdziesiąt minut destylowania witaminy D przez filtr ołowianych chmur. Trzy razy po piętnaście minut przekąszania. Godzinna, rwana drzemka. Chroniczna ulewa. Głowa wkręcona w imadło hektopaskali. Prawie dziesięć godzin w charakterze kaowca na meteorologicznym kacu. ©kac...

711

[12 Feb 2011] (...) Mogłabym obwozić Dynię po jarmarkach ze spektaklem ‘Dynia je’. Przy wczorajszej kawie Dynia od niechcenia przekąsiła kaserolą z kurczęcia, uderzyła w bek na widok dna, poprawiła tropikalnym przecierem, całość dopchała garściami mlecznej piany z dna mojej filiżanki, kradzionym chrupkiem i dwoma imbirowymi ciastkami. Dopchałaby trzecim, ale w połowie trzeciego spektakularnie zasnęła. (Rzecz...

710

  [11 Feb 2011] (...) Przeciw. Dług wobec korporacji. (I nie jest to, niestety, dług wdzięczności.) Przeciw. Bezpośrednia, niczym nieskrępowana obecność Norweskoleśnych. Prawie na wyciągnięcie ręki. Przeciw. Perspektywa znalezienia nowej pracy porównywalna z szansą wuja Toma na posadę skarbnika w zarządzie głównym Ku Klux Klanu. (Po głębszym zastanowieniu, dochodzę do wniosku, że ON, w odróżnieniu...

709

[10 Feb 2011] (...) Cherlawy Henryczek od soboty raczkuje, wstaje i siada. Pewnie też od paracetamolu. Dynia nadal wyłącznie turlu turlu. - Dyniu – szepcę Dyni w ucho – pospiesznie czyń notatki dotyczące mechaniki, hydrauliki i trajektorii, gdyż jeśli twój ojciec się dowie o wyczynach Henryczka, a dowie się, bo zaraz po wsi się rozniesie,  to żyć nie da nam obu. Dynia na to  turlu turlu...

708

[9 Feb 2011] (...) Sześćdziesięciu okulistów? Sześciu lub szesnastu alergologów? Na całe Zjednoczone Królestwo? Widać zdrowie im dopisuje. Albo to przez ten łagodny, ciepły klimat, albo ludzkość stanowczo nie docenia pożytków z konsumpcji paracetamolu. Poszedł Norweski ostatnio do Wojskowej i Rodzinnej, bo znudziło mu się znamię. Wojskowa i Rodzinna nie okazała się kreacjonistką (takim Bóg cię stworzył...

707

[8 Feb 2011] (...) Osiem miesięcy, jeden dzień. Urzędowa wizyta u Środowiskowej. - ZEZ!!! Ma zeza. – triumfuje Środowiskowa świecąc w Dynię latarką. Triumfuje jakby była nowozelandzkim lotniskowym biglem, który wywęszył przemyt pestek od mandarynek. - Będzie nosić opaskę! Zakleimy oko czarnym plastrem! Minimum rok! W najlepszym wypadku! Okulary korekcyjne! Grube, ciężkie szkła! Operacja! Wyjęcie...

706

[7 Feb 2011] (...) Ma osiem miesięcy. Dziś w bibliotece była mózgiem wielkiego napadu na torbę pluszowych zwierzątek starego MacDonalda. Jak Bonnie i Clyde. (Clydem był chłopczyna, który już opanował sztukę szybkiego biegania. Dynia uśmiechała się słodko i wskazywała paluszkiem, na które z wypchanych truchełek aktualnie ma ochotę.) W domu teleskopową ręką po raz pierwszy przerearanżowała zawartość...

705

[6 Feb 2011] (...) Przejaśniało. Światło igra po salonowej podłodze. Dokładnie widać, kto z sąsiadów myje samochód, kto wystawił kubeł na śmieci, a kogo zdradza żona. Nie, Boże broń, nie umyłam okna. Przystrzygłam jedynie krzak, który rósł za nim od wiosny. (Niczym nieograniczana wolność dla zarośli i runa.) Bezskutecznie próbowałam utrefić krzak na rzeźbę ogrodową, aby dorównać przyciętej pod...

704

[5 Feb 2011] (...) Sale zabaw to wojenne terytoria. Rambo pierwsza krew, czas apokalipsy, łowca jeleni. Zasieki i szańce. Podbiega Dzieciór i próbuje anektować Dyniowy rowerek. - MOJE MOJE MOJE MOJE – drze się Dzieciór, wykrzywia twarz w paskudnym grymasie, tupie nogami, robi się coraz większy, rośnie i zamierza się pięścią w stronę Dyni. Łapię pięść w locie. Zaciskam. - Spadaj Dzieciórze. – syczę....

702-703

[3-4 Feb 2011] (...) Sygnowana charakterystycznym glutem infekcja objęła już całą wieś. Prawdopodobnie idzie dalej. Być może nawet w waszą stronę. Pytam matkę Henryczka, czym traktuje glut. - Paracetamolem. – odpowiada między jednym pląsem a drugim. - Przebóg! To Henryczek ma glut z gorączką? – zmartwiła mnie perspektywą. - Nie, ale skoro płakał... Oto myśl przewodnia tutejszego macierzyństwa, błyskotliwa...

701

[2 Feb 2011] (...) By osłodzić Dyni (bez)zębną zgryzotę postanowiłam odwinąć ryżowy pudding. Zdrowy, zbilansowany, domowy. Jakie głupstwo mi rozum zjadło,  jaka ślepota opadła na zmysły, co zwiodło intuicję na manowce, że tak bez zastanowienia pochwyciłam pierwszy przepis jaki wypluł internet? Amerykański przepis. W calach, dolarach i kubeczkach. Ręka mi nie drgnęła przy sypaniu kolejnych paczek...

700

[1 Feb 2011] (...) Bywają poranki, gdy człowiek wstaje, spogląda w lustro i podejmuje spontaniczną decyzję, że musi odrestaurować swoje zewnętrzne piękno. Zaraz, teraz, natychmiast. Azymut: salon urody Eden. Ten między zakładem pogrzebowym, w którym być może Eden ma swoje udziały, a sklepem, w którym sprzedaje się koce elektryczne, termofory i draught excluders w postaci zwierzątek. (Instytucja...