Image Slider

699

[31 Jan 2011] (...) Jak to szło, drogi poradniczku? Żołądek niemowlęcia ma wielkość jego piąstki? Jak ma się do tego kula mozarelli zagryziona talerzem warzywnego łososia, połową jabłka, połową gruszki, kubkiem jogurtu oraz dwoma kukurydzianymi chrupkami? (Kukurydziane chrupki sprawnie wydobyte z dna matczynej torebki.) Otóż ma się jak pięść, piąstka? do nosa. Spałabym spokojnie, gdyby nie prześladował...

698

[30 Jan 2011] (...) - To dziejowa niesprawiedliwość. – rzecze Norweski wysypując zakupy na blat kuchennego stołu. - Strzęp organicznego, szkockiego łososia dla Dyni kosztuje więcej niż nasze dwa opakowania rybnych paluszków. I wcale nie pociesza, że paluszki nabyłem w opcji kup jeden, zabierz dwa. I nie pociesza, że tam gdzie kupuje strzęp łososia, obsługa na widok Dyni pieje w ekstazie och! bless...

697

[29 Jan 2011] (...) Trzeci ząb Dyni. Nawet lodowce są od niego szybsze. (...) Zawsze nurtowało mnie pytanie, ile zarabia James Bond?Okazuje się, że to raczej charytatywna posada. ©kac...

696

[28 Jan 2011] (...) Jacuzzi. (...) Od dwóch tygodni Rubenito-Zięcionito uczęszcza do opiekunki. Tę nagłą odmianę losu przyjął był ze stoickim spokojem, wręcz z zadowoleniem, co zdejmuje pokaźny ciężar z barków jego matki. Pokaźny, acz nie cały. - Spójrz na nią. - mówi matka Rubenita wskazując na jedną z zaprzyjaźnionych matek -  Może, ot tak, po prostu rzucić pracę i znaleźć inną, nową. Na...

695

[27 Jan 2011] (...) Bywam w szpitalu. Mijam porodówkę. Widzę, jak nowonarodzone matki, jak wielkie zmęczone krety, przepychają te akwaria ze świeżo narodzonymi noworodkami na drugą stronę wykopanego w ziemi, zimnego, przeciwatomowego korytarza, gdzie znajduje się poporodówka. Zaskakuje mnie, że jestem neutralna jak Szwajcaria wobec tych matek, akwariów, korytarza, porodówki, szpitala. Żadnych wzruszeń,...

694

[26 Jan 2011] (...) Dzień powszedni pokrywa macierzyństwo patyną rutyny. Patyną kasz mieszanych na mrozie o poranku, patyną ocierania nosa, siekania buraków, prasowania niemowlęcej konfekcji, wyciągania zaklinowanego dziecka spod mebli, podnoszenia, zbierania, ścierania, odkładania, przekładania, składania, wygładzania ręką. Elektryczny wstrząs, spięcie na neuronach, iskra wzdłuż kręgosłupa, gdy...

693

[25 Jan 2011] (...) Scenografia i atmosfera wizyty u pielęgniarki środowiskowej przypomina komisję poborową. Albo punkt skupu tuczników. Nie iżbym miała jakiekolwiek doświadczenia z jednym, czy drugim, acz intuicyjnie węszę podobieństwa. Duża, pusta sala. Na środku stół. Za stołem baba z wagą. Połóż czerwoną książeczkę obok wagi, rozbierz dziecko, poczekaj na swoją kolej, ułóż dziecko na wadze....

691-692

[23-24 Jan 2011] (...) - Dlaczego na dnie wanny ścielą się brokuły? – zapragnął wiedzieć Norweski. Finger Foods. Koncept początkowo onieśmielił Dynię. Początkowo, czyli przez piętnaście sekund. Teraz Dynia zagarnia dwoma rękami, wypycha jedzeniem policzki, wgryza się przednimi zębami, czerwienieje z wysiłku, wytrzeszcza oczy, kulki suną jej po plecach, z emocji podryguje obiema nogami a nade wszystko...

690

[22 Jan 2011] (...) Eklektyczna Potrawka z Ofiarnego Baranka składa się z: organicznego baranka z Dorset, belgijskich brokułów, kukurydzy zebranej gdzieś między Laosem i Kambodżą, cukinii z Przeceny, patatów o nieustalonym pochodzeniu, purpurowej cebuli z Toledo, pasternaku z Niderlandów, marchwi z Torebki, jagód z Afryki, maślanej dyni z Lidla, chorwackich ziół, i jabłek z sąsiedniego hrabstwa. A...

689

[21 Jan 2011] (...) Ileż można dziesiątkować drób. Czas na ofiarne baranki. Ofiarne baranki mają w lokalnym, hiperorganicznym sklepie cenę wskazującą na to, że pasa się na łąkach białych trufli i z ogrzewaniem podłogowym. Mówię przeto do damy za ladą: - Poproszę o kostkę jagnięciny w formacie dwa centymetry na dwa. I co? Nawet jej brew nie drgnęła. Wycięła ten kubik z najlepszej partii mięsa, zapakowała...

688

[20 Jan 2011] (...) Taką tu mają przyjemną tradycję, że można wezwać do domu Strażaka. Bez potrzeby wzniecania pożaru. (Jakie to rozczarowanie dla piromanów i innych arsonistów.) Strażak przyjdzie, swoją drabinę do domu wniesie, wypije kawę, postraszy, oplotkuje sąsiadów, opracuje potencjalny plan ewakuacji na wypadek, sprawdzi alarmy przeciwpożarowe, bezpłatnie doinstaluje nowe, pochwali za to,...

687

[19 Jan 2011] (...) Nowy semestr u Metodystów ma montessoriańską pozłotę. Zamiast zabawek przedmioty codziennego użytku. Miski, garnki, łyżki, papier do pakowania, ściereczki, pudełka, puszki, torebki, portmonetki, kopyście, jajeczne ubijacze, szyszki, bransolety z kulek, greckie artefakty, suweniry z Majorki, kółka od kotar, klucze, pióra, wyroby z kokosów, blachy do pieczenia, kolorowe szaliki... Dźwięki,...

686

[18 Jan 2011] (...) Pacman. Dynia jest jak Pacman albo gąsiennica z książki Carle’a. Z nadmiaru, tu nie mam cienia wątpliwości, nawiedzają Dynię nocne strzygi i senne mary. Dynia szlocha przez sen. Dynia buczy jak rybny kuter we mgle. Może śnią się Dyni dna pudełek sera. Może krach na światowej giełdzie ryżu. Może schudnij z Weight Watchers. Za Dnia pamięć nocnych koszmarów Dyni nie zniechęca. Miska...

684-685

[16-17 Jan 2011] (...) Fiona The Physio wykreśliła nas ze swego katalogu pacjentów. Dynia obraca głowę i korpus, tyle, że ta głowa już podobno nigdy nie będzie idealną sferą. (Zamiast kopać, po prostu zbiorowo przejedźcie mnie walcem.) - Och, nie martw się. – rzecze Fiona. – Włosy zasłonią. Czyli jeśli Dynia nie postanowi zostać Dalajlamą, ani  wstąpić do marines, może nie będzie nam miała...

683

[15 Jan 2011] (...) Chwilowo zaprzestaliśmy jadania przy Dyni. Nie jesteśmy wystarczająco odporni psychicznie. Dynia otwiera dziób jak pisklę. Mowa ciała: wrzucaj. Wrzucajwrzucajwrzucaj. Kotlet, pieczone udo, czekoladkę, kanapkę, salaterkę, łyżkę. Gdy nie wrzucasz, lub nie daj boże, wrzucasz w swoje gardło, szloch, lament i wzrok konającego z głodu dziecka. Gdyby Dynia była kukułką, z gniazda, jak...

682

[14 Jan 2011] (...) Odbiera kilka gwiazdek tym niewątpliwym ośmiomiesięcznym wakacjom, ciepły, mleczny womit na matczynej twarzy o siódmej w nocy. Połączony z radosnym, rześkim jak skowronek gulgotem niemowlęcia. (Nie, drogie autorki poradników, może są dzieci, które wiedzą kiedy przestać. Dynia je do rozpęku, eksplozji, wielkiego wybuchu. Dynia je do: czekoladkę miętową cieniutką jak opłatek,...

681

[13 Jan 2011] (...) I jak tu odebrać Dyni radość z buczenia w stadzie w rytm Peter the Penguin. Pobieżny risk assessment. (Najpopularniejszy z korporacyjnych terminów.) Ma gorączkę? Nie ma. Wybroczyny? Brak. No to jazda na zajęcia krzyżować swoje wirusy z cudzymi. - Kaczko, przecież ona na czymś musi ćwiczyć swoją odporność. – z mentalnej wysokości trzech pięter mówi do mnie Norweski, który nie...

679-680

[11-12 Jan 2011] (...) ... kąpać, nie kąpać... Wykąpałam Dynię w balii. (Czyżby wypełniło się proroctwo ciotki D. pierwszy ząb, pierwsza kąpiel?) Dynia zapewne przez grzeczność zrobiła plusk plusk, chlap chlap jedną ręką, a potem tradycyjnie się rozdarła i w trybie natychmiastowym zażądała suchego doku. Wyczerpawszy dostępne możliwości, pozostaje nam chyba kąpać Dynię po kościołach. (...) A skoro...

678

[10 Jan 2011] (...) - ... i o dzisiaj drzemka między drugą a trzecią po południu – instruuję Dynię. Jest między drugą a trzecią. Dynia przykładnie drzemie. (...) Był zdaje się kiedyś czas niespiesznych kaw, śpiących, niemrawych, charakterologicznie anemicznych dzatek. Teraz Rubenito wyje, bo nie chce jeść swojego sera, chce jeść ser Dyni. Dynia wyje, bo chce jeść ser swój i ser Rubenita i chrupki...

677

[9 Jan 2011] (...) Tyle zmian. Dziś Dynia przesiadła się do spacerówki. Dziś zmieliłam Dyni pierwszego indyka. (Na pogłowie drobiu padł blady strach. Pierwszy indyk na dwa kęsy.) Dziś Dynia podróżowała sama na tylnym siedzeniu. (Nie można siebie i lęków separacyjnych opiąć pasami przewisając przez oparcie siedzenia obok kierowcy. Sprawdziłam.) Dziś po raz pierwszy Dynia jadła i kupowała w Ikei. Dziś...

676

[8 Jan 2011] (...) Ciotka Hochzeit i Ciotka Taufe z determinacją Amundsena dotarły do nas przez śniegi. Dziewięć godzin w jedną stronę i dwanaście w drugą. (Pięćset kilometrów?) Przez jedną granicę i wcale nie na piechotę. Acz już od pierwszej godziny podróży na pytania: gdzie jesteście, biedulki? odpowiadały ‘W CIEMNEJ DUPIE!’ (Jak przystało na te, które oficjalnie poprzysięgły wspierać w moralnym...

675

[7 Jan 2011] (...) Najważniejsze TU. (...) Dwadzieścia kilogramów bagażu w tamtą stronę. Z siedemdziesiąt w tę, wliczając dwa i pół kilograma salmiaku, setki kawowych krążków, krągłą, siedmiomiesięczną (!) Dynię i nieprzeliczone świąteczne Dyni prezenty, których większość z aparycji jakby wycięta z Greenaway’a. Lub von Triera. (Nie mogę się zdecydować.) Oto miś o dużej głowie, który gdy kopnąć...