Image Slider

849

[1 Aug 2011] (...) Najbliższy lokal gastronomiczny to kafeteria w supermarkecie. Tam toczy się nasze życie rodzinne, kulturalne i towarzyskie. - Skądże te trzy ciasteczka? – zapytał Norweski, gdy spóźniony dołączył do naszej wesołej, ja-oraz-Dynia, gromadki. – Trzy? Do jednej kawy? Trzy skonfiskowane, maślane ciasteczka. Krótkochleby. Cukiernicza kontrabanda. Dynia przeszła się raz po sali i odebrała...

848

[29 Jul 2011] (...) Pomysł udziału w badaniach klinicznych upadł. Nie, iżby z powodu nieuregulowanej sytuacji rodzinnej, a z powodu napiętego regulaminu osiemnastu wizyt w klinice. Dwie godziny podróży pociągiem do stolicy, aby, z przypadku znaleźć się, nie daj Boże, w grupie łykającej placebo? Wielce niepraktyczne. - Zawsze możesz poprosić lekarza rodzinnego o regularne skierowanie, a wtedy zajmiemy...

846-847

[27-28 Jul 2011] (...) Benjamin (tylko nie mów do mnie Beenie!) miał rude włosy i miliard piegów. - Ile masz lat? – zapytał. - A jak myślisz? - Dwadzieścia pięć. (Wróżę ci, Benjaminie, świetlaną karierę w dyplomacji.) - ... obraziłem cię? - Wprost przeciwnie. - ... moja babcia wygląda na sto, ale ma osiemdziesiąt. Nigdy bym jej nie powiedział, że wygląda na sto, to niegrzecznie. (... świetlaną,...

844-845

[25-26 Jul 2011] (...) Odławiałam Dynię z wodnej toni. Dynia miała za złe i ciskała gumowymi ośmiornicami. Na to zadzwoniła Ciotka N., że dzięki za artykuł o Deanie Karnazesie (który tak sika w biegu, że zawsze ma suche buty) i za namiary na prawdziwe lody w stolicy, i że  najpierw zahaczą o Prowansję, potem trzy tygodnie w Szkocji, gdyż maskonury na klifach właśnie znoszą jaja, czy coś tam,...

843

[24 Jul 2011] (...) Dwa kroki przytrzymując się powietrza. Idzie sama, dopóty nie zorientuje się, że idzie sama. Jak Pies Huckleberry w kreskówce, gdy wychodził przez okno na piętrze. Z takim samym rezultatem. (...) - Oto i niepodważalny dowód, że jest twoją córką. Nawet badania genetyczne nie byłyby bardziej wiarygodne. – wyszeptał Norweski na widok. Dynia stała przed telewizorem i profesjonalnie...

842

[23 Jul 2011] (...) Był zdaje się taki film, raczej słaby i pokraczny, w którym Jodie Foster filtrowała sygnały z kosmosu, by ostatecznie odczytać z nich schemat gigantycznej tarki do parmezanu, żelazka do zmarszczek czasoprzestrzeni, połyskującej kuli dla chomika (azaliż to chyba w innej produkcji) lub przepisu na kosmicką owsiankę. (Cokolwiek zażywał reżyser na natchnienie, nie powinien raczej...

840-841

[21-22 Jul 2011] (...) - MAAAAAAAAA-MA! MAAAAAAAAAA-MA! – rozdarła się Dynia, bo Cruella de Szczepion wbiła weń i świnkę, i odrę, i różyczkę, i streptokoki, i diplokoki, i triplokoki,  i resztę indeksu z podręcznika chorób wieku dziecięcego. Świadome, szukające ratunku MAAAAAAAAA-MA! Emocjonalny nokaut. (...) Lekarz zapytał, czy planujemy następne i postukał w szybkę mojego biologicznego...

838-839

[19-20 Jul 2011] (...) Dynia wzgardziwszy detalem, wyprztykała hurtem cztery zupełnie nowe zęby (wyjaśniło się, czemu toczyła ślinę, jak berneński pies pasterski) i zapłonęła od tego okrutną wysypką na odwłoku. - Niech sypia bez pieluchy. – poucza ochronka tonem kamiennej tablicy w dziennym biuletynie informacyjnym. [Taa... jasne (!). U was niech sypia bez pieluchy, spryciarze.] Tymczasem z worka...

836-837

[17-18 Jul 2011] (...) Rzecze stuletnia ciotka Rozmaryna z Alpejskiej Wioski, że może i marszczy się na obliczu, może kurczy się, maleje i powoli znika, ale w środku jest tą samą Rozmaryną sprzed stu lat. Z tego, powiada, jest dowód na istnienie duszy. Lubię ten koncept. Że dusza składać by się miała z najlepszych, najdrobniejszych wspomnień. Takich, choćby, jak uśmiechająca się nocą do swoich...

833-835

[14-16 Jul 2011] (...) Dynia jest wspólna. Wspólnotowa. Plemienna. Społeczna. Społecznościowa. Społeczeństwo nurtuje troska o dobrostan Dyni. Urocze. Miłe. Ciepłe. Matka jednej z an(g)ielskich ciotek, tradycyjna dama prowadząca szkolną stołówkę – po spotkaniu z nią Jamie Olivier obrońca świeżego warzywa i niesłodzonego mleka sikałby nocami w łóżko i wymagał dożywotniej opieki terapeuty – owa dama...

831-832

[12-13 Jul 2011] (...) Mówią mi dzień dobry na peronie. Nim podejdę do okienka, komputer już rozbłyskuje moją stacją docelową  ... and plus bus. Mam własne, nieoficjalne miejsce w tym pociągu. Jak każdy chroniczny podróżny. Kobieta po prawej zawsze o tej samej porze wyjmuje słoik z mlekiem i wlewa do pudełka zbóż. Mężczyzna z teczką przysypia na karpia, albo palcami odławia i wyciska torebkę...

830

[11 Jul 2011] Front wyżowy. Trzepak. Podwórko. Dzielność. Samodzielność. ©kac...

828-829

[09-10 Jul 2011] (...) Cloudy with a Chance of TANTRUMS. Komunikat meteo. Chmury i furie. Dynia się pieni. (Nie przypuszczałam, że to nastąpi tak szybko.) Nie daj Dyni, czego pożąda, a pada ciałem na miękkie, puszyste i wygodne (!) i wyje, kątem oka rejestrując reakcje publiczności. Gdy publiczność robi buuuuuuu! i wychodzi, Dynia pełznie ze swoim objazdowym performansem i ciągnie za sobą smarki. Wczoraj,...

827

[8 Jul 2011] (...) Roboczą wizytę Frau Norweskiej (ochronka zawieszona na dwa tygodnie z powodu dorocznych wakacji, sprowadźmy babkę, pomysł Norweskiego) znieczuliłam mieszając Aperol i Prosecco. W gorzki Spritz. Był upał, w pracy audyt zaglądający pod witkę każdej bakterii i w każdą kartkę w kieszeni fartucha, flora pyliła, klimatyzacja ledwie mieliła lepkie powietrze, przeterminowana przciwhistamina...

826

[07 Jul 2011] (...) Reaktywacja. (...) Nie rozczulała mnie niemowlęca nieporadność, wzrusza mnie dziecięca niepodleglość. Napój przez słomkę, sok z kubka spływający po brodzie, język wystawiany, by zlizywać oszronioną słodkość, chybotliwa trajektoria łyżki samodzielnie naprowadzanej do ust, wzrok oh, for crying out loud, matko, dajże mi ten sztuciec, dopychany piąstką pieróg. (Niepodległość Dyni...