Prenatalnie (Dynia)

 
Projekt: Człowiek (Homo sapiens)

Specyfikacja

Odmiana: biała,
Typ antropologiczny: nordyczny,
Kolor oczu: błękit pruski (Mendel nie może się mylić),
Kolor włosów: z dużym prawdopodobieństwem blond,
Płeć: nieustalona,
Sztuk: jeden,
Czas produkcji: czterdzieści tygodni,
Przewidywany termin dostawy: czerwiec 2010

Notatki na marginesie.

[1 Oct 2009] jak raz w świętej Teresy
Mądrość ze stronniczki internetu: Pamiętaj ojcze, że słowa, które wypowiesz w tym momencie będą ci zapamiętane na zawsze.
Norweski  patrzył  w test.
(Test przemawiał do Norweskiego pełną frazą. You are pregnant. You are pregnant.)
Patrzył i patrzył.
Patrzył.
Milczał.
Aż wreszcie wypowiedział słowa, które będą mu zapamiętane na zawsze.
‘A czy masz na to jakiś dowód, kaczko?’

(...)
Jesteś.
Naprawdę jesteś.
Pseudonim operacyjny: El Patito.
Kaczuszka.

(...)
To nieprawda, że człowiek zaczyna się od kreski.
Człowiek zaczyna się od patologicznego zmęczenia.
I od nieposkromionej fali skurczów brzucha.
I od permanentnego wzdęcia.

[2 Oct 2009]
Jestem rozczarowana, że nie zwiastował mi Archanioł, ani nawet żaden anioł pośledniej kategorii.

[3 Oct 2009]
Jestem w ciąży. Trzeci dzień z rzędu.

[5 Oct 2009]
Właśnie wróciłeś z Hiszpanii.
(Niech to będzie najlepsza z możliwych twoja wróżba na przyszłość. Niech cię pochłonie odkrywanie świata.)
Jesteś mi winien butelkę zimnego piwa i kilka ton chrupiących bułek z surową szynką.

[6 Oct 2009]
Doktor Jowialny nadesłał list, w którym twierdzi, że we wrześniu owulowałam podręcznikowo.
Mamy na to lepszy dowód niż wykres progesteronu.

[7 Oct 2009]
Chwilowo całą mną odmawiasz przyjmowania posiłków.

[13 Oct 2009]
Krakersy bez mąki, cukru, soli, jajek i tłuszczu też ci się nie spodobały?

[16 Oct 2009]
A dziś nagle jesteś apetytem na pizzę z sardynkami. Gruba na palec warstwa tłustych sardynek rozsmarowana na tłustym roztopionym serze.

[17 Oct 2009]

Jesteś.
Sześć i pół milimetra człowieka na ekranie.
Kim jesteś? Kim będziesz? Czy nas polubisz? Kto odbierze poród? Kto będzie ci obcinał paznokcie? Jak uchronić cię przed dietą z tostów i fasoli?


[20 Oct 2009]
Chcę tysiąca rolek sushi, plastrów wędzonego łososia, stosu kanapek z tuńczykiem, talerza miękkich serów, rzodkiewki prosto z ziemi i irlandzkiego likieru z gwinta!
I podróży na Nową Zelandię stugodzinnym lotem!

[20 Oct 2009]
Nowy biustonosz.
D.
C mnie ominęło, gdy spałam?
Przereklamowane.
Pochylam się ku ziemi.

[21 Oct 2009]
Norweski jest tyranem. Kupuje bezkofeinową kawę i krzyczy, gdy wylizuję krople piwa z szyjki butelki.
(A po szkole, tato, ukradnę sobie słomkę z McDonald’sa (!) Słomką dosięgnę tych kropel z dna.)

[21 Oct 2009]
Ultrasound view: good
Findings: Normal anteverted uterus. There is one intrauterine gestational sac containing one viable embryo. The fetal heart action is present. The yolk sack is present. No free fluid in the abdomen. Both ovaries appear normal in size and shape.
Crown rump length: 6.6mm
Fetal heart action: 135 bmp
Summary: viable singleton intrauterine pregnancy corresponding to 6 weeks and 1 day of gestation
EDD 11/06/2010
Estimated Delivery Date.
Brzmi jakbyśmy zamawiali nowy piekarnik.
Zabawne, że odkąd cię zobaczył, Norweski wierzy w ciebie bardziej niż ja.

[22 Oct 2009]
W jakim języku będziemy z nim rozmawiać?

[23 Oct 2009]
El Patito? Myszko Franciszko? Naprawdę tam jesteś?
NHS zeskanował mnie wzrokiem kolejnego lekarza i uznał, że wszystko z tobą i z twoją matką w porządku.
Wizyta kontrolna za cztery miesiące.

[24 Oct 2009]
Skąd w tobie taka skłonność do ciepłych kąpieli i wylegiwania się w łóżku?
Po Ojcu?

[25 Oct 2009]
Jeśli będziemy nadal ze sobą rozmawiać po angielsku, a z nim po polsku i po niemiecku, pomyśli, że coś przed nim ukrywamy!

[26 Oct 2009]
- Myślę, że wiem co czujesz – zaryzykował Norweski – raz po pewnej imprezie naprawdę mnie mdliło...
Don’t you dare... Przez dwa miesiące?

[27 Oct 2009]
- Musisz jednak przyznać wyższość teutońskiej medycynie. –  zaryzykował Norweski – Zmierzyłaś temperaturę sześć razy i natychmiast byłaś w ciąży.
Termometr był z Chin.

[29 Oct 2009]
Trudno mi uwierzyć, że jestem twoim wszechświatem.
Że otaczam cię z każdej strony, jak te wielkie plastikowe kule, w których ludzie toczą się z pagórków ku rozrywce.
Jak ten przeciwlawinowy kombinezon Jamesa Bonda.
Głównie jednak przypominam sobie o tobie, gdy mnie mdli(sz).
A ponieważ nie sprowokowałeś do tej pory ani jednego wymiotu, medyczne statystyki utrzymują, że będziesz człowiekiem chłopczykiem.
Szybkie czy sprytne były Norweskie plemniki?

[30 Oct 2009]
Norweski pasjami lubi opowiadać tę historię z doktorem Pończochą, w której Pończocha tłumaczył z zaangażowaniem, czym są listerie (w skrócie: takie małe stworzonka, które karmią się miękkim serem i wędzonym łososiem, bardzo niezdrowe dla dziecka... wiem, gdyż napisałam z nich doktorat. Mina Pończochy? Bezcenne.)
- Wszelako, Norweski, nie opowiadaj tej historii tak wszem i wobec, gdyż każdy inteligentny człowiek natychmiast wydedukuje jedyny powód, dla którego GP opowiada o listeriach.
Kilka dni później...
- Opowiadałem wam tę historię z doktorem Pończochą, w której Pończocha tłumaczył kaczce, czym są chlamydie?

[2 Oct 2009]
Ulituj się, dziecko, śledzie w occie zapijane Spritem?!

[3 Oct 2009]
Pierwsza wizyta u położnej - Mrs. Skeleton.
Moje BMI objęło buty, kurtkę i torebkę.
Talasemia.
(Po wujku Giuseppe i ciotce Mercedes?)
- W jakim języku będziecie z nim rozmawiać?
 (Będziemy mu zostawiać kartki na lodówce.)

[5 Oct 2009]
    Current Biology: Wermke et al. Newborns' Cry Melody Is Shaped by Their Native Language (…) we analyzed the crying patterns of 30 French and 30 German newborns with respect to their melody and intensity contours. The French group preferentially produced cries with a rising melody contour, whereas the German group preferentially produced falling contours. The data show an influence of the surrounding speech prosody on newborns' cry melody, possibly via vocal learning based on biological predispositions. (…)
    Z tego nam wynika, że będziesz płakać po angielsku i w dodatku z fatalnym akcentem.
   

    [6 Oct 2009]
    To świetna książka. – pisnęła Mrs. Skeleton. – Całe płodowe życie dziecka w obrazkach.
    Rozmiary w każdym tygodniu przyrównane do warzywa. Możesz zatem położyć sobie
    fasolkę na dłoni, chodzić z nią i mówić: To moje dziecko! Czy to nie ekscytujące, my
    dear?
    ???
    Zdaje się, jestem przybłędą, kundlem w świecie niebiesko-różowych, zwegetalizowanych
    embrionów.

[7 Oct 2009]
Ze słowiańskich forów internetowych dla mamuś też uciekłam z krzykiem.
Jak świat światem, gin jest dla mnie wyłącznie napojem, a fasolka – sztandarowym daniem kuchni bretońskiej.
Wisienką na torcie było OMG! rzucone przez jedną ze światowych (!) mamuś i histeryczna reakcja tłumu żądająca informacji, gdzie i za ile robi się takie badanie.
Moja klawiatura już tam więcej nie postanie.

(...)
Jak ci to wyjaśnić, Norweski? Że jestem jak kokon, w którym rośnie Coś z czym nie mam żadnego kontaktu, żadnej tajemniczej więzi, żadnej metafizyki, żadnej marynaty uczuć, żadnego rozczulenia? I że z tego kokonu - to dopiero zupełna abstrakcja - pewnego dnia Coś wyskoczy we własne życie, które ułoży sobie wedle swoich planów z politowaniem i drwiną patrząc na panteon naszych idoli? Jak ci to wyjaśnić, Norweski, że to reakcja łańcuchowa, nad którą już nie panujemy, pociąg bez hamulca bezpieczeństwa,  triumf ewolucji, samolubnych genów i instynktu przetrwania? Jak ci wytłumaczyć, że zdecydowałam nie martwić się o Coś nad czym nie panuję. O ten byt odrębny od mojego, z którym wiąże mnie teraz tyle, co i z nerką albo wątrobą. Czego losy, płeć, kolor włosów, i częstotliwość wizyt u ortodonty zostały już dawno przesądzone bez mojego udziału.


[12 Oct 2009]
Mam zatkane uszy i jakiś zirytowany nerwowy korzonek w lewym pośladku, który atakuje nagle i jak w kalejdoskopie przesuwa mi przed oczami wszystkie dostępne gwiazdy. Przyszły zaproszenia na USG.
W tonie mocno zniechęcającym. Zastanów się, czy na pewno chcesz znać wyniki i co zrobisz, jeśli będą niekorzystne?
(Pocałujcie mnie w dupę.)
Z ginekologiem mogę spotkać się w lutym.

[14 Oct 2009]
NHS przyprawił mnie o atak serca nadliczbową szarą kopertą.
O złych wynikach informują tu pocztą, a my tu wszak ciągle czekamy na talasemie, toksoplazmozy i syfilisy.
Szara koperta zawierała plastikową kartę Prescription Charge Maternity Exemption i związaną z tym pozorną ekspektatywę darmowych leków i darmowego dentysty.
Najbliższy darmowy dentysta jest w Szkocji. Albo Szwecji.
I jakież to leki miałabym wykupować na raceptę skoro każdą przypadłość ciężarnej leczy się tu siłą woli zamiennie z paracetamolem?

[16 Oct 2009]
Albo przytyłam, albo jestem w ciąży.
Mam na brzuchu małą bułkę i widzę dno swojego pępka
Chyba jestem w ciąży.

[18 Oct 2009]
Młody człowieku, przestań stąpać mi po przeponie!

[19 Oct 2009]
Jakiś taki ostatnio jawisz mi się bardziej córczany, El Patito.
Wbrew twemu powolnemu rytmowi serca. Nie miej za złe, jeśli okażesz się człowiekiem-synem.

(...)
Pierwszego dnia, gdy test zabłyskał tą pełną elektroniczną frazą – you are pregnant – udałam się do księgarni, skąd przyniosłam dwie książki na temat życia płodowego.
Kryterium wyboru było proste, maksimum treści, minimum obrazków, żadnych przekrojów przez macicę, i absolutny zakaz porównywania ciebie do płodów ziemi.
(To ostatnie okazuje się zupełnie niewykonalne. Uważa się, że matki mają taką fatalną wyobraźnię, że koniecznie muszą imaginować sobie fasole, truskawki, kumkwaty i cytryny.
Tupię nogą, moje dziecko nie jest warzywem, by mówić o nim fasolo, moje dziecko nie jest również z miotu, by mówić o nim młode.)
Zabawnym przypadkiem trafiły mi się dwie powieści: jedna lokalna, druga – międzykontynentalna.
Z lokalnej, utrzymanej w tonie cierpiętniczym i w bólach rodzić będziesz, dowiedziałam się, że skanowanie dzieci zwiększa prawdopodobieństwo leworęczności u chłopców. To wyjaśnia zatem dlaczego NHS oferuje wyłącznie dwa skany. Z obawy przed straszliwą w skutkach epidemią?
Z międzykontynentalnej, utrzymanej w pianie różowo-błękitnego optymizmu thumbs up będziesz przecież taką cudowną matką, dowiedziałam się, że sikanie do płynu typu kret, choć w dobrym tonie, nie pomaga ujawnić płci dziecka.
Szukam w tym wszystkim złotego środka i mam nadzieję, że nie robię ci krzywdy.


(...)
- Jak będzie sie nazywał? - zapytałam. - Apple? Sunday Roast?  Nie zapiszemy go przecież do szkoły jako El Patito?
Norweski sie spocił. Jak mysz.
Pójdziesz do szkoły jako NN.

[20 Nov 2009]
Jedenasty tydzień.
- Planowaliście tę ciążę?
- Tak, z katalogiem Ikei (!).
O co chodzi? Żeby zatrzeć ręce i się rozpromienić, ach, jak inni (w tym wypadku kaczka) mają gorzej.
Och, jak cudnie, że wpadli.
Planowaliśmy tego człowieka od lat.
Setki tabletek, litry utoczonej krwi, badania, użeranie się z Systemem, każdy cykl rysunkiem technicznym kreślony na milimetrowym papierze.
Naprawdę tak bardzo nie było widać?

[21 Nov 2009]
Niepotrzebnie, niepotrzebnie przeczytałam, niepotrzebnie, że najmniej bezpieczny jest czas między jedenastym, a trzynastym tygodniem.
Napisał to jakiś kretyn w książce o ojcostwie, nie podał źródła, nie mogę spać.

[22 Nov 2009]
Norweski cię nazwał, chyba cię zatrzymamy.

[23 Nov 2009]
Zrozumiałabym logiczne argumenty, zrozumiałabym i przyjęła do wiadomości.
Na przykład, medyczne statystyki wskazują, że wizyty u ginekologa utrudniają poczęcie dziecka.
Ale nie było logicznych argumentów.
Był wygodny stereotyp.
Histeryczka, której się przypomniało, że mogłaby sobie zrobić dziecko i chce je natychmiast.
I oszczędzanie, na każdym możliwym teście i badaniu.
I walka o każdy możliwy test i badanie.
Ilu rodziców nie wie, że ma szansę?

[24 Nov 2009]
Tadaaam!
Dzień pierwszego ciążowego womitu!
Człowiek-płód najwyraźniej chce tatara, sera brie, chorizo i piwa! A nie jakiś tam mdłych i łagodnych dla żołądka matki bananów.
Chce i protestuje.
Ciekawa instytucja taki ciążowy womit.
Człowiek wypluwa z siebie trzewia, a następnie powstaje znad porcelany rześki jak skowronek, choć normalnie powinien marzyć o tym, aby dowlec się do łóżka i skonać.
A tu nie dosyć, że wstaje od razu na dwie łapy, to jeszcze rzuca się jak hiena na kanapkę ze słonym boczkiem.
I fantazjuje o pieczonym indyku.

[26 Nov 2009]
- To jest już TEN etap, kaczko - powiedział Norweski oceniwszy talię z profilu -  na którym ty mówilabyś: albo jest w ciąży, albo spuchła.
Już?

[29 Nov 2009]
Migdałowie są w ciąży.
Dziesięć dni różnicy.
Próbują ukraść nam szoł.

[1 Dec 2009]
Drugi trymestr.
- Odetchnij. – poucza literatura ekspiacyjna. – W tym trymestrze będziesz rzadziej widywać się z położną.
W poprzednim widziałam ją raz.

[2 Dec 2009]
Operatorka ultrasonografu poddała się po kwadransie wysiłków skłaniających cię do podjęcia innej aktywności niż ruszanie nogami, zasłanianie sobie twarzy i ostentacyjne ssanie kciuka.
Nie pomogło naciskanie, przyciskanie, łaskotanie, masowanie.
W końcu kazano mi powstać i wykonać taniec brzucha.
Dalej ssałeś kciuk.
W niezmienionej pozycji.
Nieporuszony.
Zrelaksowane geny po mieczu, albo uparte po kądzieli.
Kręgosłup, serce, odstający nos, palce u rąk i nóg.
Masz ponad siedem centymetrów i jesteś nad wyraz, jak na swój wiek, długi.
Wiem, że to tylko statystyki, ale jeśli statystyki pozwolą mi trwać w moim zen, to chętnie uwierzę statystykom.
NT 1.4mm.
Uczciliśmy to bułką z pastrami.
(No a teraz martwi mnie twój wzrost. Po wujku Stefanie?)

[3 Dec]
Ledwie słów tych domówiła...
- Chciałabym umówić się na wizytę u położnej.
- Najwcześniej w połowie stycznia.

[4 Dec]
Gdy pokażę ci Hana Solo i opowiem jak się w nim kochałam, pewnie będziesz patrzeć na mnie tak, jak ja na Rodzoną Matkę, gdy mówiła o swoim płomiennym uczuciu do Paula Newmana?
Nagle poczułam się jak Matuzalem.

(...)
Odkąd pokazałam cię okolicznemu światu, nieustannie nas obściskują.

[5 Dec]
Nagle zrozumiałam, że zawsze już będę się o ciebie bała.

[6 Dec]
- Zastanawiałaś się, gdzie będziesz rodzić?
...gulp...
W Holby City? W klinice w Szwarcwaldzie? W Leśnej Górze? Tak jak Brandolina z dowozem helikopterem?

[8 Dec]
Rzutem na taśmę zapisaliśmy się do szkoły.
Rodzenia.

[10 Dec]
Coś podejrzanie załaskotało mnie w czeluściach brzucha.

(...)
Brak wiadomości przyjmuję za dobrą wiadomość.

[11 Dec]
Odkąd pokazałam się okolicznemu światu, dbają o ciebie bardziej niż ja sama.
Tylko kupcie pasteryzowaną śmietanę, bo kaczka innej nie może. Przynieście antybiotyki, bo kaczce nie wolno nosić antybiotyków. Usiądź, kaczko, żebyś się tym sprzątaniem nie zmęczyła. Zróbcie miejsce dla kaczki. Ustąpcie kaczce. Podajcie kaczce.
Jej Eminencja Ciężarność.

[12 Dec]
Pięć haustów grzanego wina.

[14 Dec]
Prawdopodobieństwo: jeden do ośmiu tysięcy.
Mam nadzieję, że (nie)szczęście do zdrapek jest w tej rodzinie dziedziczne.
Poza tym masz charkter(ek).
Kolaborujesz ze mną przeciw ciemnym siłom NHS.

[17 Dec]
Miewam takie olśnienia, że aż przystaję.
W środku mnie tkwi inny człowiek.
Śpi, je, ssie kciuk i wydala.
Nie sposób tego objąć rozumem.

[20 Dec]
Wczoraj próbowałam opiąć spodnie na brzuchu.
Zsunęły się po paraboli.

[22 Dec]
Próba kupienia dżinsów z gumką.
Albo rozmiar 36 albo 48.
Coś dla nastolatek i coś dla dojrzałych matron.
Odzwierciedlenie miejscowych struktur demograficznych.
Prosta nogawka.
No i będę [wulgaryzm] chodzić owinięta w prześcieradło.
Git.

[23 Dec]
Pora ogłosić niepodległość moich odstających powłok brzusznych.
Nie lubię, gdy obcy głaszczą mnie po nich bez uprzedzenia.

[24 Dec]
Przestałeś być Tajemnicą.
Twoja pierwsza Wigilia, twoja druga podróż samolotem.
Moja pierwsza para rajstop maternity.
Przede mną sortowanie dziewięciu worków ubrań niemowlęcych.
Made in RFN. Rocznik 1970.
(Do tego worek skandynawskiej produkcji. Odzieży w zdecydowanych i odważnych kolorach.)
Wybacz, będziesz ubierał się vintage.
Mój mózg nadal opiera się tej słodko-pierdzącej, niebiesko-pudrowej, misiowo-zezowatej estetyce.
Jestem mu za to wdzięczna.

[17 Jan]
Dwieście dziewięćdziesiąt gramów człowieka.
Z przeponą, żołądkiem, płucami i czkawką.
Mój kręgosłup działa bez zarzutu wyłącznie wtedy, gdy chodzę.
Gdy przestaję przebierać nogami, gdy siadam, kładę się, gdy stoję... nie, tego nie da się opisać słowami.
Czas na kółko dla chomika.

[18 Jan]
Całe to wysiadywanie dziecka udało się Matce Naturze jak wyrostek robaczkowy i ząb mądrości.
Nieznośna próżnia wyczekiwania ograbionego z wszelkich przyziemnych przyjemności.
Opakowanie zastępcze dla nowego człowieka.
Etui, psia kostka.
Niekontrolowana transformacja ciała podczas, której nie zmienia się chyba jedynie kolor oczu.
Powiada święta Teresa (mimowolna patronka tego wylęgania): nie przywiązuj wagi do tego, co o tobie mówią.
A mówią.
Promieniejesz.
Zbladłaś.
Ale masz mały brzuch.
Ale przytyłaś.
Fatalnie wyglądasz.
Ależ ci ta ciąża służy, piękniejesz z dnia na dzień.
Wcale nie widać.
Jesteś pewna, że to dopiero dwudziesty tydzień. Z TAKIM brzuchem?
Za świętą Teresą dodaję: i do tego, co do ciebie mówią też się lepiej nie przywiązuj.
Szczególnie, gdy bawią cię statystykami genetycznie dziedziczonych zespołów, rekordową masą noworodka urodzonego przez sąsiadkę, długością ciąży u słoni, wadami rozwojowymi płodu i prawdopodobieństwem twojej zakrzepicy.

(...)
Z dobrego serca dziadkowie twoi, Norweskoleśni, próbowali nas karmić.
Tatarem ze surowym jajem.
Surową szynką.
Jajami na miękko.
Serem gorgonzolą.
Wątróbką.
I wątrobianką.
Z najlepszego serca dziadkowie twoi Rodzeni karmili nas zbilansowanymi posiłkami.
Białka, żelazo, selen, witaminy.
I obranymi, pokrojonymi w ósemki jabłkami.
(Po zmroku wymykałam się na tłuste, niezdrowe i smażone.)

(...)
Jesteś nad wyraz ruchliwy.
Ruchliwa.
[mryg]

[19 Jan]
Cioteczka F. proponuje: Bdzigost lub Niestój.
Twój ojciec czyta Janoscha i próbuje wyartykułować: Zbigniew.
Ciotka D. ofiarowała ci wyjściowe, wielce dla oka przyjemne autfity.
Piorę twoje trzydziestoletnie odzienie.
(W tym kołderkę wydzierganą przez Prababcię.)
Do wtóru melodyjki wygrywanej przez moją ponad trzydziestoletnią pozytywkę.


[20 Jan]
Na człowieka brak we mnie miejsca.
Albo nerki, albo człowiek.
Albo się w szwach rozpęknę.

[21 Jan]
Nasączamy cię mową przodków.
Cierpliwie.

[22 Jan]
Amerykańskie podręczniki mówią, że powinieneś działać na lodowaty sok pomarańczowy.
Ty działasz na gorącą herbatę.

[23 Jan]
Wuj Charyzmatyczny podarował ci odzienie po własnym niemowlęciu.
Ciotka M. kapelusz wydziergany rękami. Kapelusz niezwykłej urody.
Ciotka J. nazywa cię Okruchem.
Ładnie, acz mało dosłownie.
Trzysta gram to nie okruch to duża, kamienna bułka przyczepiona do kręgosłupa.
Przyjrzałam się swojej twarzy.
Wyglądam fatalnie, to prawda.
W cętki jak leopard.
Pociechą jest jedynie ogromny brzuch Migdałowej.

[24 Jan]
Dwie łyżki szampana i komplement od wuja A.
To dwudziesty tydzień? Przecież jesteś zupełnie płaska.
Tak, tak mi mówcie.
Gdyż przymierzywszy tunikę maternity poczułam się jak karuzela.

[25 Jan]
Ciotka F. nazywa cię Wątrobianką.
Wybacz ciotce F.
Jest najwyraźniej przygłucha i El Patito, Hepatito nie czyni jej różnicy.
Bekniesz sobie jeszcze na ciotkę F. w zemście, oj bekniesz.
Bez obawy.
Treścią żołądkową.

(...)
Baba-cyborg z NHS dokonała twego przeglądu technicznego.
Ruszałaś się tym razem bez opamiętania.
Ruszałaś, bo NHS mówi, że najprawdopodobniej będziesz istotą z biustem.
(A nie mówiłam!)
Kto by tam jednak wierzył NHS?
Że będziesz istotą z biustem napomknął również docent doktor habilitowany.
Przestrzegł jednak, by zanadto do tej myśli się nie przywiązywać.
Za późno.
Za późno, gdyż ojciec twój przykuł się już do tej myśli, jak ekolog do drzewa w dolinie Rospudy.
Twój ojciec twą płcią się poważnie zasępił, gdyż uważa, że imiona męskie lepiej ci wystrugał, mój ty Pinokio.

(...)
I ogrodniczek też nie założę.
Mowy nie ma.
Wystarczy, że mam mózg teletubisia, za teletubisia przebierać się nie będę.
Święty Tyroidzie od Regulacji Hormonalnej chroń mnie przed pokusami.

[26 Jan]
Położna.
Pracowała w dzień, pracowała w nocy, pracowała w dzień.
I ja jej mam wierzyć, że wyniki, które właśnie odczytuje są moje?

(...)
We śnie byłaś różowa i rumiana.
I nie wyglądałaś na noworodka.

[27 Jan]
Jedyny (jak dotąd) rozstrój hormonalny wywołał we mnie Gordon Brown.
Siedzę  i ryczę próbując wybrać mniejsze zło.
Jakąś logiczną opcję urlopu macierzyńskiego.
Logiczną (!).
Przesiąkł glutami formularz MAT B1.
Zbyt dużo zarabiamy, tyle, że jakoś nie stać nas na żłobek, Gordonie.
Albo raczej, stać nas jedynie na żłobek.
Paradne.

(...)
Dostaniesz, córko, od Gordona funtów pięćset w dwóch ratach, które będziesz sobie mogła odebrać po ukończeniu lat osiemnastu.
Ta szczodra darowizna to na nową drogę życia. Dostalabyś więcej, lecz niestety...
Niestety... zbyt dużo zarabiamy.
Dostaniesz również zapomogę w dwudziestym piątym tygodniu życia płodowego.
Funtów sto dziewiećdziesiąt.
Fundusz ten ma podobno promować twoją zdrową dietę w mojej ciąży.
(Nie za późno aby przypadkiem?)
Kupimy ci chyba puszkę kawioru z bieługi albo zabierzemy na kolacje do Blumenthala.


[1 Feb]
Cała twoja garderoba, córko, jest zielona.
Cały mój kręgosłup przypomina cymbały.

[2 Feb]
Łamię się nad paracetamolem.
Stan błogosławiony.
Czy chodzi o ten rodzaj błogosławieństwa dostępny męczennikom za wiarę, który zwykle poprzedza prażenia na grillu, nadgryzanie przez dziką faunę, wbijanie na pal i skracanie o głowę bez podania lignokainy?
Owszem, jestem przy nadziei.
Przy nadziei, że ten stan nie trwa wiecznie.

[3 Feb]
Nie mam żadnych zachcianek.
Wystarcza mi miska sałaty z czosnkiem przegryzana kanapką z wiśniowym dżemem.

[4 Fab]
Wczoraj podskoczyłaś, gdy dotknął cię twój ojciec.
Ojciec zaniemówił.
- Boję się twojego brzucha, kaczko. – powiedział. – Boję się, że wypuści powietrze jak balon, a ty zrobisz srrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrruuu...  pod sufit!

(...)
Podskakujesz, choć może sobie wmawiam, podskakujesz, gdy zaczynam ci czytać. Makuszyńskiego.
Wańkowicza.
Grabowskiego.
Grodzieńską.
Brzechwę.
Tuwima.
Chciałabym, żebyś zawsze pływała w takich pięknych słowach, pluskała w idealnych frazach, bawiła finezyjną składnią, delektowała doskonałym stylem.
Martwię się, że to się nie uda.
Że wybierzesz Goethego.
Albo Szekspira.

[5 Fab]
Twój kuzyn/kuzynka ma tyle samo tygodni co i ty, Córko.
Nawet pies D. jest na tym samym etapie, co my.
(Tak przynajmniej twierdzi D.)
Tyle, że pies urodzi za miesiąc.
(Osiem tygodni! Nie ma sprawiedliwości!)
Minimum piątkę.
(... cofam powyższe...)
Myśliwską i rasową.
Ty jesteś chyba wielorasowa.

[6 Fab]
Ile razy cię zawiodę?
Ile razy ty skrzywdzisz mnie świadomie lub nie?
Ile razy będziesz przeze mnie płakać?
Ile razy będę przez ciebie płakać?

[7 Feb]
Trzy i pół miesiąca?
Tylko trzy i pół miesiąca?
Studniówka?
Że niby jesteśmy razem prawie od pół roku?
Nie wierzę.

(...)
Kołyskę też masz po ojcu.
Całe jego dzieciństwo jest chyba spakowane i złożone w tej piwnicy u Norweskich.

[8 Feb]
Jest mi głupio, że sprowadzam cię na świat zaludniony przez kretynów.
Ale jest tu też i parę fajnych osób i dla nich naprawdę warto tu być.

[10 Fab]
Rozkopałaś się, córko.
Bez litości dla moich narządów wewnętrznych.
O istnieniu niektórych z nich nie miałam najwyraźniej pojęcia.

[11 Feb]
Wczoraj ciotka M. znana jako ciotka ‘Oi!’ przyznała się, że na początku czerwca urodzi dziewczynkę.
(Rewelacja.)
Dziś jeszcze nikt nie obwieścił swoich prokreacyjnych planów, tak, aby złośliwie krzyżowały się z naszymi, ale wieczór jeszcze młody (!).

[12 Feb]
Za cztery miesiące nic już nie będzie takie samo.
Nic.
Absolutnie nic.
Kamień na kamieniu nie zostanie z tego co było kiedyś moim życiem.
Kansas, tornado i Dorotka.
Jestem zupełnie spokojna.

(...)
Miesiąc szósty.
Brak wózka.
Brak szafy.
Brak stołu.
Brak domu.
Żadnej dyktatury hormonów.
Żadnych nieuzasadnionych taryf ulgowych.
Żadnych L4.
Żadnej aktywności na forach internetowych dla dumnych mam i ich warzyw.
Żadnych różowych ubrań w twojej garderobie.
Żadnych na mnie ogrodniczek.
Jestem dumna z tej naszej przyjemnej, niekłopotliwej symbiozy.
Wydaje się, że rozumiesz, że nie możemy tu sobie zanadto pobłażać.
Za sto dni będziemy zdani wyłącznie na siebie.

(...)
Twoja córeczka.
Moja.
Córeczka.
Nie mieszczę się w tych słowach.

[14 Feb]
Skurcz.
Uuuuuuu...
... skurcze przepowiadające mogą pojawić się już na tym etapie i niektórzy uznają je za formę przygotowania do skurczów właściwych... nie łudź się, wszak przepowiadające są jak amatorska liga w porównaniu z zawodami olimpijskimi... – poucza martyrologiczne dzieło angielskiej położnej.
Amatorska liga? TEN skurcz to amatorska liga?
Pora zweryfikować poglądy na naturalny poród.

(...)
Na marginesie Wańkowicza.
Jak wytłumaczę ci historię, która w tobie się spotkała?

[15 Feb]
Od wujostwa K. otrzymałaś Oddział Gumowych Kaczek do Zadań Specjalnych.
Ciotka N. spod Genewy tłumaczy, że przepadnę w różach.
Że nie dam rady.
Że ona odpuściła.
Że miała dość, bo każdy identyfikował jej córkę z synem na podstawie palety odzienia.
Co nas córko nie zabije, to  nas wzmocni!
Zamówiłam ci szałowy kubraczek w klucze francuskie, poziomice i śrubokręty.
Idealny materiał źródłowy na twoje przyszłe terapie u psychoanalityka.

[16 Feb]
Jeśli czegoś mam dosyć, to swoich strachów, skrupułów i wątpliwości.
Że nie tak jak trzeba jem, oddycham, śpię, siedzę, chodzę.
Jeśli czegoś mam dosyć, to tych, którzy mówią, że nie damy rady.
Że przy pierwszym ząbkowaniu, przy pierwszej serii nieprzespanych nocy, odpuścimy sobie twoją trójjęzyczność.
- Po co? Na co? W końcu tylu ludzi na ziemi używa tutejszego. – radzi mi Grupowa Chinka.
Idąc tropem struktur demograficznych planety, nauka chińskiego powinna być w takim razie priorytetem.
Ugh.
Jeśli czegoś mam dosyć, to tych, którzy już teraz oskarżają mnie, że zasadzam się na twoje szczęśliwe i beztroskie dzieciństwo.


[17 Feb]
O jak wygodnie byłoby skorzystać z okazji i się po prostu rozlecieć.

[18 Feb]
Lekarz wymacał ci głowę na wysokości mego talerza biodrowego.
Zwisasz jak nietoperz.
(Lekarzem był Pończocha, więc równie dobrze mógł ugniatać mój pęcherz.)
Społeczeństwo mówi, że widać, gdy układasz się na sztorc.
Społeczeństwo twierdzi, że zmieniam kształty, jak kosmita.

(...)
Nocą nadawałyśmy morsem.
Odpowiadałaś zdaniami podwójnie złożonymi.

[19 Feb]
- Nie kłam, matko. – upomina Życie Wewnętrzne. - Czym jak nie pobłażaniem sobie były te wszystkie kąpiele z pianą pierwszego trymestru i najostatniejszy z możliwych autobus do pracy z drugiego?

[23 Feb]
A tosty z nutellą na śniadanie?
A gorąca lawenda na kręgosłupie na kolacje?

[24 Feb]
Przy tym, co wyprawiasz z moim pępkiem, Houdini to tandeciarz i amator. Ojcu twemu robi się od tego słabo.

[25 Feb]
Za cztery miesiące będziesz już po tej stronie.
Mam tremę.

[26 Feb]
Z kalendarza biodynamicznego:  W dwudziestym piątym tygodniu życia masz podobno parametry dorodnej kalarepy.

[27 Feb]
Co dostaniesz w swoim genetycznym bagażu? Mój upór? Ojcowską inklinację do zmartwień i podróżne fobie? Oszczędność i fochy po Norweskich? Tolerancję i cierpliwość po Rodzonej Babce? Stanowczy radykalizm z najmiększym sercem po Rodzonym Dziadku? 
Uroda i ścisły, wyginający całki umysł niech jednak ci się trafią po tacie.

[28 Feb]
Zaprawdę podziwiam twego ojca, że ze mną wytrzymuje.

[1 Mar]
Chwilami czynisz mi z brzucha twardą skorupę.
Wpadam w panikę.

[4 Mar]
Dzień, w którym zniknęły moje stopy.
W antypodach mam wyłącznie dynię brzucha.

[5 Mar]
Pierwsze zajęcia w szkole rodzenia.
Łożysko i pierś wydziergane na szydełku.
Nic nie jest w stanie przygotować człowieka na łożysko i pierś wydziergane z przędzy.

(...)
- I której z was, drogie Panie, dokucza kręgosłup? – zapytała kobieta o posturze Dawn French – dyplomowana matka trójki dzieci.
Zgłosił się twój ojciec.

(...)
Podpadła mi natychmiast.
Zaczęła drwić z prasowania dziecięcych ubrań.


[7 Mar]
Mam nadzieję, że przeżyłaś ten katar lepiej niż ja.

[8 Mar]
Twój pierwszy dzień kobiet?

[9 Mar]
Zaskakujące jest złudzenie optyczne produkowane przez głowę względem dyni na brzuchu.
Wbrew dyni, wbrew temu, co odbija się w szybach i lustrach, czuję się buchachacha! smukła.
W szybach i lustrach jestem jak Wenus z Willendorfu.

[11 Mar]
Czynisz nieetyczne eksperymenty z warunkowania na swej matce.
Robisz ‘bdzynk’ albo ‘pstryk’ palcami w najbardziej czułe, starannie wybrane fragmenty mojej podszewki.
Zapewne cieszysz się, gdy podskakuję.
Szczególnie nocą, prawda?

[13 Mar]
Sesja numer dwa.
Na pytanie Dawn French (plama na rękawie i rozdarty pod pachą podkoszulek XXL, czy tak, drogi pamiętniczku, wygląda potrójne macierzyństwo?): co w minionym tygodniu uczyniliście dla dziecka? Ojciec twój odpowiedział: czytałem mu bajki.
Na tle tych, którzy kładli tapety w dziecinnym, albo kupowali garderobę, wypadamy słabo.
Plusy?
Podano niezłe ciasteczka.

[16 Mar]
Z jakiejś sobie tylko znanej przyczyny znowu mnie mdlisz.
Tym razem, gdy układam się/ciebie/nas wsród poduszek.

(...)
W ojcu twoim silnie ewoluuje pojęcie rodzina implantowane podczas zajęć przez Dawn French.
We mnie ewoluuje wydarzeń nieunikniona, nieodwołalna już kolej rzeczy.
Wzdragam się na myśl, nie chcę, aby ktokolwiek zbliżał się z igłą do mego kręgosłupa, nie chcę, aby przysadzał się z nożyczkami do moich powłok brzusznych, a jednocześnie przyznasz, że daleko mi do kobiety, ktora postrzelona w czaszkę wykopie się jedną ręką z grobu, odbierze własny poród i przegryzie pępowinę na bieżąco odganiając roznieconym samodzielnie łuczywem zgraję wilków.
A wszystko to na skraju tajgi.
W styczniu.
- Czy myślisz - nieustannie pytam twojego Ojca - czy myślisz, że można zemdleć z bólu rodzenia?
Czy myślisz, że to możliwe?
Bo jeśli nie, bo jeśli istnieje jakiś sadystyczny bezpiecznik, ktory wbrew okolicznościom nie pozwala swiadomości sie wyłączyć, to chce wierzyć, że zdzierżę bez igły między kręgami i bez nożyczek w brzuchu.
Wszak bywało już tak, że śladem swego skurczu trzewi szłam do piekła, traciłam zmysły ale zawsze jednak przecież wracałam z powrotem.
Czy może być gorzej?
W tym wydarzeniu, jak nigdy, wbrew rozumowi, chciałabym uniknąć skrótów.
W końcu może to wszystko po raz jedyny.

[17 Mar]
Odczuwam pewien dyskomfort przy wiązaniu sznurówek.


[19 Mar]
Jutro obejrzymy twój pierwszy pokój.
Dzisiaj potrzebuję wanny pełnej piany.

[22 Mar]
Twój pierwszy pokój.
Chyba ci się spodoba.

[24 Mar]
- Właśnie wróciłam do domu. – mówię w słuchawkę.
- Właśnie wróciliście. – poprawia Moja Rodzona Matka.
MY.
Inseparablki.

[25 Mar]
Tydzień dwudziesty dziewiąty.
To nie ty wyglądasz jak butternut squash (z poradnika ogrodnika).
To ja.
Matka dynia piżmowa.

[26 Mar]
Serce.
Wzrusza mnie odgłos twojego serca rejestrowany tam, gdzie kiedyś miałam żołądek.
Mam nadto nadczynność pęcherza i niewydolność płuc.

[27 Mar]
Nadczynność pęcherza i pół kilograma arbuza dziennie jest autodestrukcyjną kombinacją.

[11 Apr]
Bohatersko zniosłaś podróż na stary kontynent, ale zerwałaś traktaty o neutralności.
Koniec symbiozy.
Ja śpię, ty idziesz do Santiago.
Ja idę, ty zasypiasz.
Twoi Dziadkowie Norweskoleśni chcą cię mieć Dorotheą.
Coraz bardziej podoba mi się twoje prawdziwe imię.

[13 Apr]
Nocą skurcz łydki.
Za dnia skurcz brzucha.
Przedziwny ból.
Jakbym odklejała się od rzeczywistości.
Jak papier od kalkomanii.

[16 Apr]
Wiercisz się.
Bez szacunku dla mojego nadzienia.

[17 Apr]
Dawn French utknęła w Australii pod chmurą wulkanicznego, islandzkiego pyłu.
Zwolnienie ze szkoły.
Ruszam się coraz wolniej.
Jak kosmonauta na powierzchni księżyca.
Pończocha twierdzi, że dyndasz głową w dół.

[18 Apr]
Lustro w przymierzalni nie kłamie.
Rozpychasz się wzdłuż osi kręgosłup-pępek.
Oglądana z tyłu pozostałam bez zmian.
Oglądana z boku wyglądam jak wąż, który połknął słonia.
Najbardziej zaskakują mnie twoje pięty nad moją wątrobą.

[25 Apr]
Dzielnie zniosłaś przeprowadzkę, ale odpadłaś przy wstawaniu trzy dni pod rząd o piątej rano.
Ja też.
Byle jeszcze ten tydzień.
Byle jeszcze.
Choć nie wiem za co się chwycić, gdy wreszcie zostaniemy tu same.
Wszystko winnam posprzątać, od piwnic po strychy, a na nic nie mam siły.
Długodystansowej wytrzymałości maratończyka nie mam.
Dziś wpadłam w histerię na widok urody oddziału położniczego w bunkrze przeciwlotniczym.
I na widok matki z wypisem i niemowlęciem, która szła trzymając się ściany.

[26 Apr]
Ciąży ósmy miesiąc.
Brak rozstępów.
Brak hemoroidów.
Brak wymiotów.
Brak opuchlizn.
Brak zgagi.
Brak nadciśnienia/krwawienia/męczeństwa/cierpienia/rozwolnienia/zatwardzenia.
Ogrodniczek brak.
W biodrach centymetry sprzed.
(Ponad nie obejmuje żadna miara.)
Licealna podkoszulka idealnie opina Dynię.
Tylko w lustrze twarz, której nie rozpoznaję.
A w torbie pięćdziesiąt siedem pieluch dla noworodka.

[27 Apr]
Wymagasz osiemset gramów owoców na śniadanie.
Jabłek, winogron, truskawek i melonów.
Moja droga do pracy przechodzi przez chłodniczą ladę w Tesco.
Biada tym, którzy próbowaliby nas zatrzymać.
Jedna paczka owoców kończy się nim jeszcze docieramy do autobusu.
Dwieście metrów?
Rodzeni Dziadkowie mówią Amelia.
- I dobrze. – rzecze Ojciec twój wielce zadowolony. – Dorothea Amelia i nie musimy podejmować żadnych decyzji. Co więcej, nie ponosimy żadnej odpowiedzialności!
Konformista.

[28 Apr]
Zmarła córko Stefania Grodzieńska.
Twoje drugie imię nabiera dodatkowego znaczenia.

[30 Apr]
Trzydzieści pięć centymetrów cięciwy brzucha.
Hemoglobina na krawędzi.
Białko w moczu.
Na dobry początek urlopu macierzyńskiego.

[3 May]
I cóż ze sobą zrobimy, córko, jutro?
Gdy wszyscy wstaną i pójdą do pracy?
Usiądziemy na schodach i będziemy czekać?

[5 May]
Będziesz ze wsi.
Z regularnej, angielskiej wsi.

[7 May]
Ruszać się w brzuchu to jedno.
Wystawiać twarde fragmenty szkieletu przez podszewkę to zupełnie co innego.
Potem miewam sny, w których z brzucha wystaje mi twoja różowa, pięciopalczasta stopa.
Z każdym twoim paznokciem pomalowanym na krwistoczerwono.

[8 May]
Błąkasz się po snach Wujka m.

[9 May]
Nie, nie jestem gotowa.
Nie jestem gotowa na to, że od teraz już zawsze będziesz.

[10 May]
Coraz wolniej się ruszam.

[11 May]
- Drugi czerwca to termin wprost eccellente. -
Napisał Zio Mauri.
- Urodziny mojej mamy i Festa della Repubblica.
Miej to Córko na uwadze.
(I zsynchronizuj z dostawami mebli z Ikei.)

[12 May]
Twój, córko, pierwszy list.
Napisała ci Ciotka J.

Pierwszy List do Dyni

Droga Dyniu/Dynio (?)


Chcialam Ci rzec ja
(w przerwie na sniadanie: wasa z twarozkiem, konserwowa papryka- sama niedlugo zobaczysz jaki miód ;), kabanosek drobiowy, herbatka madagaskar)
ze dzieki Twej Mamie
(no i Tacie, ale Mame znam o jakies 20 lat lepiej ;) )
Rozmnozycielce Gatunku
bedziesz
plywala w wodzie czujac jak ci wagi ubywa
jadla lody pistacjowe...  a moze wybierzesz sorbet truskawkowy?
zobaczysz jak fajnie wiaze sie sznurowadla (przyda sie jak bedziesz juz stara... tak kole 17 lat i w modzie beda rzymianki)
zobaczysz jak mozna sie milo zmeczyc zdzierajac buty na Smereku
albo wsciekniesz sie jak Cie autobus dziad ochlapie


fajnie Ci Dynia
ze Ci sie zycie zaczyna ;)

(...)
Hey ladies! Just to say it looks like coffee's off for me on Friday. Waters broke at 5.30 this am and I'm busy making use of the TENS machine. Wish me luck eek!! x x /R.
[Gulp...]

[15 May]
Płaczę na widok cudzych noworodków na szpitalnym oddziale.
Twój ojciec też.
Oboje udajemy, że coś nam wpadło do oka.

[16 May]
Dwukilogramowa Maja Amanda Catarina Ciotki ‘Oi’ wyprzedziła cię o dobry miesiąc.
(Jedz i rośnij w siłę, córko.)
W piątek na świat, po wstrząsowej dawce przejrzałych ananasów, przyszła Elizabeth Judith.
Czas między brzuchem nierealnym a najrzeczywistszym ze światów gwałtownie się kurczy.

[17 May]
Wuj D. zakłada się z twoim ojcem o najzimniejsze, hiszpańskie piwo, że jesteś chłopcem.
Tyle wokół nas dobrych myśli.
Tyle osób tak dobrze nam życzy.
Tak się troszczy.
Chce nam składać meble, przesuwać pralki i już teraz łaskotać cię w piętki.
Wzruszające.

[19 May]
Lubię się przyglądać, jak przemykasz pod moją skórą.
Wywołujesz fale jak potwór z Loch Ness.

[20 May]
Mało mówię.
Zbyt mało.
Zabarykadowałam się w tej ciszy.
Czasem próbuję cię oszukać, głosem z płyt i radia.
Czasem czytam ci na głos.
Rzadko z tobą rozmawiam.
Ciągle o tobie myślę.
Może pępowiną płyną też i te myśli?

[21 May]
Długo mi zajęło.
Oto wniosek.
Nigdy nie będę dostatecznie przygotowana.
Ląduj.

[23 May]
... co nie oznacza wcale, że nagle przybyło mi odwagi...

[24 May]
Cierpliwie czekam.

[25 May]
Czekanie podobne do czekania na wizytę u dentysty.
Z nadzieją, że dentystę wezwą do pilniejszego przypadku.
Albo, że dentysta nie znajdzie nic i odeśle mnie do domu z nową szczoteczką do zębów.

(...)
Tydzień do końca.
Bez ogrodniczek i bez kolebania się na boki.

[26 May]
Dzień Matki.
Surrealistyczne.

[27 May]
Czy już? Czy już? Czy już?
Nie. Nie. Nie.
Choć każdego ranka mam wrażenie, że i owszem.
Fala skurczów.
Kłus ku łazience.
Fałszywy alarm.

[30 May]
Od wczoraj boli mnie żołądek.
Coś zjadłam?
Aaaaaaa...
Czy to przypadkiem nie od tego się zaczyna?

[31 May]
Lilly Bronwen.
Już tylko cztery matki w kolejce.

[1 Jun]
Samuel Liam Ieuan.
Trzy matki.

[4 Jun]
Isabella.
Dwie matki.

[10 Jun]
Angus Montgomery urodził się tak, jak ty. W poniedziałek.
Dziś ostatnia matka.
Ponad pięć kilogramów Lucy Emily.
6 comments on "Prenatalnie (Dynia)"
  1. Gdybym namiętnie czytała opisy ciąż, to bym napisała, że ten jest zdecydowanie najlepszy. Ale to był jedyny, który przeczytałam. Natknęłam się przypadkiem i przeczytałam w całości.
    I nadal myślę, że jest najlepszy!
    Podziwiam za oszczędność stylu :)
    Naprawdę świetny zapis projektu homo sapiens!

    Ps. (moja klawiatura nie postanie na słowiańskich forach internetowych, gin to napój itp., he, he, piękne teksty :))

    ReplyDelete
  2. Dziekuje, a lico me krasnieje! :-)

    ReplyDelete
  3. Przeczytałam od deski do deski na dobranoc. Faken, jak ty pięknie piszesz. Kaczka, może nawet jesteś pierwszą osobą dzięki której potomek nie jest taki straszny, choć boję się go, boję. Dziękuję. Do następnych zakładek przejdę w najbliższych dniach. Mua!

    ReplyDelete
  4. Bebe, do uslug! z potomkiem to troche tak jak ze skokiem spadochronowym. Jednych bez ostrzezenia wypycha z samolotu slepy los, inni musza swiadomie wyskoczyc sami. Najgorsze sa minuty przed tym skokiem ... potem to juz samo leeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeci ;-)

    ReplyDelete
  5. Kaczko kochana, a ja sobie dziś przeczytałam. Od deski do deski. W ramach zapoznawania się z jeszcze niezapoznanymi zakamarkami bloga.

    Cu-dow-ne.

    ReplyDelete
  6. Od sześciu miesięcy szukałam czegoś takiego... Zostały mi trzy na delektowanie się :) Trafiłam tu dzięki Fidrygauce i zostaję.

    ReplyDelete